Dramatyczny apel protestującej pielęgniarki z CZD z 35-letnim stażem. "Ja już nie chcę tych 400 zł! Chcę tylko..."

1. W warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka trwa protest pielęgniarek 2. Ze łzami w oczach apelują o poprawę warunków pracy 3. Mówią, że brakuje pracownic, zwalniają się przez niskie płace

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas- Ja 35 lat pracuję w tym zawodzie i jest mi po prostu przykro, że muszę odejść od pacjenta. To jest mój wybrany zawód! - łamiącym się głosem opowiadała dziennikarzom Iwona Koterba, jedna z protestujących pracownic warszawskiego Centrum Zdrowia Dziecka. Kobiety zdecydowały się na taką formę protestu, bo - jak mówią - na oddziałach jest za mało pielęgniarek, by mogły zapewnić opiekę małym pacjentom. Podkreślają, że pracownice odchodzą, niektóre wyjeżdżają za chlebem za granicę, bo zawód jest bardzo ciężki, a płace niskie.

"Nie sklonujemy się"

- Ostatnio miałam taką sytuację, rodzic przyszedł i mówi "ja tu już 20 min. czekam". I ja świetnie tego pana rozumiem. Bo nie ma chyba gorszej traumy niż chore dziecko. Oczekujecie od nas tego, żebyśmy były na zawołanie i staramy się być. Ale niestety, nie sklonujemy się - tłumaczyła Koterba.

Kiedy dziennikarze dopytywali ją o warunki finansowe i postulaty, w końcu straciła cierpliwość: - Może sposobem jest te 400 zł (podwyżki - red.). Przepraszam, już mnie trzęsie na myśl o tych 400 zł. Ja już nie chcę tych 400 zł! Tylko poproszę, żeby pielęgniarek było tyle na oddziale, żebym ja nie musiała - patrząc rodzicowi w oczy - mówić: "zaraz", "chwilę", "nie teraz", "proszę poczekać". Po 12 godzinach dyżuru wracam autobusem na drugą stronę Wisły, bo tam mieszkam, i myślę, czy nie zrobiłam komuś przykrości. Zdarza się, że człowiek zdenerwowany, sfrustrowany, odezwie się niegrzecznie do rodzica, za co z góry przepraszamy. Chcę, żeby było tak, żebyśmy przez 12 godzin były "keep smiling" (uśmiechać się) do pacjenta - opisywała.

Koterba zaznaczyła też, że pielęgniarki podejmowały wcześniej inne formy protestu: nosiły czarne koszulki, niebieskie wstążki i podjęły głodówkę.

"Co miesiąc jest coraz mniej pielęgniarek"

Z kolei Magdalena Nasiłowska, przedstawicielka związków zawodowych podkreślała: - Nie chcemy zmniejszenia wymagań, ale chcemy, żebyśmy były konkurencyjne co do wynagrodzeń, żeby przyszły nowe pracownice, a te, które już są, mogły godnie pracować.

I dodała: - Identyfikujemy się z tym szpitalem, zależy nam na dobru pacjenta. Byliśmy gotowi na rozmowy. Dyrekcja od 17 maja nie podjęła żadnych rozmów, żeby do protestu nie doszło. Nawet jak nie będzie strajku, nie będzie miał kto w tym szpitalu pracować. Bezpieczeństwo zostało już zaburzone. Jest nas za mało na oddziałach. Co miesiąc jest coraz mniej pielęgniarek.

Po krótkiej przerwie w rozmowach pracownice zapowiedziały, że wracają na spotkanie z dyrekcją.

Strajk do odwołania, odsyłani pacjenci

Strajk, polegający na odejściu od łóżek chorych, pielęgniarki rozpoczęły dziś o godz. 7 rano. Ma być prowadzony do odwołania.

Już wczoraj rodzic jednego z pacjentów w rozmowie z portalem Gazeta.pl mówił o chaosie informacyjnym w CZD i odsyłaniu chorych dzieci >>>

Rzeczniczka CZD poinformowała, że część pacjentów została odesłana do innych placówek, a niektórzy zostali wypisani. Dodała, że chodzi o pacjentów z gastroenterologii, będą także odsyłani pacjenci z kardiochirurgii. Placówka chce zwiększyć liczbę lekarzy na oddziałach.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

12 Polek i kobiet związanych z Polską, których wstyd nie znać! [QUIZ]

 

Magdalena Abakanowicz to najsłynniejsza polska: Sprawdź! Rozwiąż QUIZ

Więcej o: