Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas"W Centrum Zdrowia Dziecka odsyłają do domu dzieci, które przyjechały na planowane zabiegi operacyjne. Podobno na oddziale onkologii jest to samo - przesuwają chemioterapię, jeśli nie jest konieczna jutro, na inny dzień. Ludzie są przerażeni" - napisał do naszej redakcji jeden z czytelników. Podobnych relacji zdenerwowanych rodziców jest więcej. Wszystko przez zaplanowany na rano strajk personelu pomocniczego - pielęgniarki zapowiadały, że o godzinie 7 pielęgniarki odejdą od łóżek pacjentów i będzie tak aż "do odwołania".
"Lekarze nic nie mówią, ale w przypadkach nagłych, jak nasz, przyśpieszają decyzję - zabieg będzie po 18, żeby >>nie zostać pooperacyjnie na rano<<" - twierdzi nasz czytelnik. Opisuje też historię dziecka, które przyjechało na zabieg wydłużania stabilizacji kręgosłupa z miejscowości oddalonej 250 km od Warszawy. Neurochirurg miał odesłać je do domu.
Dostaliśmy również fotografię z informacją, która pojawiła się na korytarzach CZD. Ze względu na strajk "ulega bardzo znacznemu ograniczeniu możliwość zapewnienia opieki i bezpieczeństwa pacjentów" - czytamy. Opieka ma zostać "zabezpieczona dostępnymi siłami i środkami", ale wstrzymane zostaną "przyjęcia tzw. diagnostyczne i wszystkie zabiegi planowe". Lekarze będą operować "wyłącznie w stanach bezpośredniego zagrożenia życia".
- Strajk zaplanowano na godzinę 7 rano, ale o 9 mają się odbyć rozmowy przedstawicieli związku zawodowego pielęgniarek z dyrekcją szpitala. Dlatego sytuację będziemy komentować dopiero po tym spotkaniu - powiedziała naszej redakcji Katarzyna Gardzińska, rzeczniczka prasowa CZD. Na pytanie, czy strajk może zagrozić zdrowiu pacjentów, odpowiedziała krótko: - Robimy wszystko, żeby nie dopuścić do takich sytuacji.
Rano pielęgniarki zebrały się w szpitalu, jednak informacje o jakichkolwiek ustaleniach będą podawane dopiero po spotkaniu z dyrekcją szpitala - usłyszało w CZD radio TOK FM.
O problemach w CZD informują również "Fakty" TVN . Strajk generalny - prowadzony do odwołania - został zarządzony po załamaniu się negocjacji dotyczących zwiększenia płac. Pielęgniarki miały w zeszłym roku obiecane 400 zł podwyżki, ale do tej pory otrzymały tylko część z tych pieniędzy. Ze strajku mają zostać wyłączone tylko oddziały intensywnej terapii, patologii noworodka i blok operacyjny.
Jak nieoficjalnie ustalili dziennikarze TVN, sprawa jest na tyle poważna, że dyrektor szpitala została wezwana do Ministerstwa Zdrowia, gdzie podjęto decyzję o przeprowadzeniu kolejnej tury negocjacji.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! 10 pytań z przyrody i matematyki, na które musi umieć odpowiedzieć każdy 12-latek: Jeśli na półkuli północnej trwa jesień, to na półkuli południowej: Sprawdź! Rozwiąż QUIZ