W metrze postawiono automaty do chwilówek. Zandberg: "To wpędzi uboższych w spiralę zadłużenia"

Na stacjach warszawskiego metra pojawiły się automaty umożliwiające wzięcie chwilówki. Rano sprawa wywołała kontrowersje, a już po południu miasto zapowiedziało "natychmiastowe odłączenie urządzeń".

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas Na kilku stacjach warszawskiego metra pojawiły się maszyny spółki Gotówkomat Polskie Płatności - informuje "Gazeta Wyborcza" . Automaty umożliwiają wzięcie łatwej "pożyczki na dowód". O komentarz w tej sprawie pokusił się Adrian Zandberg z partii Razem.

"Trudno o złośliwsze podsumowanie rządów prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz niż lichwomaty, które pojawiły się właśnie w warszawskim metrze. Miasto pomoże wpędzać uboższych mieszkańców w spiralę zadłużenia, a zarobi na tym holding z Luksemburga, powiązany ze znanym rosyjskim oligarchą" - napisał Zandberg na Facebooku. Władze Metra Warszawskiego nie widzą jednak problemu.

Firma działa legalnie

- Podejmujemy działania, żeby zapewnić optymalizację tej przestrzeni, w której działamy - mówi cytowany przez "Gazetę Wyborczą" Paweł Siedlecki z biura prasowego metra. - Została złożona standardowa oferta, jest to działalność legalna, więc nie mieliśmy podstaw, żeby ją odrzucić - dodaje.

Rano Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała, że sprawa "gotówkomatów" zostanie zbadana, a już po południu wiceprezydent Jacek Wojciechowicz zapowiedział, że umowa z właścicielem gotówkomatów zostanie natychmiastowo zerwana, a urządzenia odłączone od prądu, podaje stołeczna "Gazeta Wyborcza".

- Wewnętrzna kontrola wykazała niezachowanie obowiązującej procedury umieszczenia tego typu urządzeń w obiektach metra - powiedziała z kolei rzeczniczka Metra Anna Bartoń przyznała, że ". - W związku z tym podjęte zostały zdecydowane działania zmierzające do bezzwłocznego usunięcia tzw. gotówkomatów z terenu metra - dodała.

Z myślą o kliencie

Barbara Ryttel z biura prasowego Gotówkomatu wyjaśnia z kolei, że automaty powstały z myślą o osobach, które stronią od internetu. Przekonuje, że szybkie pożyczki pozabankowe są bardzo popularne w sieci, jednak nie wszyscy mają zaufanie do transakcji online.

- A w nagłym wypadku, w chorobie pieniądze są potrzebne. Gotówkomat wypłaca je zwykle w siedem-dziewięć minut - mówi Ryttel.

Jak to działa?

"Gotówkomaty" pojawiły się na jesieni w kilku warszawskich centrach handlowych. Na ekranie urządzenia pojawiają się najpierw pytania związane z wysokością pożyczki oraz interesującym nas okresem spłaty. W kolejnych krokach trzeba zakceptować warunki umowy i podać numer telefonu komórkowego.

Następnie "gotówkomat" skanuje dowód osobisty potencjalnego pożyczkobiorcy, po czym fotografuje klienta. Kolejna procedura polega na porównaniu obu zdjęć. Nie wykonuje już tego jednak maszyna, lecz żywy człowiek - pracownik placówki firmy, do którego zostaje wysłany wniosek.

"Gotówkomat" ma ponadto szereg zabezpieczeń, które mają uniemożliwić wzięcie pożyczki na inną osobę. Jeśli decyzja o przyznaniu pożyczki będzie pozytywna, na nasz numer przychodzi wiadomość z kodem, który trzeba wpisać, by pobrać pieniądze. Firma poinformuje również, jeśli pieniądze nie zostaną przyznane.

Pożyczka jest udzielana na 15 lub 30 dni. Kwoty do wyboru to: 300, 800, 1200 oraz 1600 zł. Gdy ktoś nie może spłacić długu w terminie, może go przedłużyć. Ale odwleczenie spłaty o miesiąc, przy pożyczce 1600 zł, kosztuje 251 zł. Na ten mechanizm zwraca uwagę Adrian Zandberg w swojej krytyce, gdy mówi o spirali zadłużenia.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Myślisz, że umiesz oszczędzać? Lepiej sprawdź! [QUIZ] Wskaż najwłaściwsze zdanie. Kiedy będziesz miał większy przychód z oszczędności? Sprawdź! Rozwiąż QUIZ

Więcej o: