"Nie liczy się liczba, tylko idea" - ratusz komentuje ogromne rozbieżności ws. liczby uczestników marszu KOD

Zapytaliśmy ratusz o różnice - naprawdę ogromne - w wyliczeniach liczby osób na marszu KOD. Takiej odpowiedzi się nie spodziewaliśmy.

Prawie 200 tys. osób - taka różnica między szacunkowymi liczbami uczestników marszu KOD robi wrażenie. Kto był bliżej prawdy: policja, mówiąc o 45 tys. ludzi, czy ratusz, który doliczył się aż 240 tysięcy? Postanowiliśmy to sprawdzić. Osoba po osobie policzyliśmy wszystkich , którzy na marszu 7 maja przeszli przed naszą kamerą ustawioną w al. Ujazdowskich 22. Wynik: 55 600 demonstrujących, przy marginesie błędu +/- 3 tysiące osób. Różnica między naszym wynikiem, a szacunkowymi liczbami podanymi przez ratusz to prawie 200 tysięcy osób. Zapytaliśmy więc w Urzędzie Miasta, skąd tak gigantyczna rozbieżność. I oto, co usłyszeliśmy:

- Rozbieżności są, ale chyba wszyscy nie mamy wątpliwości - liczy się nie liczba, tylko idea, która w tym przypadku pociągnęła uczestników - powiedziała nam Agnieszka Kłąb, zastępca rzecznika władz miasta. - Żadna metoda nie daje w pełni dokładnych wyników. W 100 proc. dokładne dane uzyskalibyśmy tylko, gdybyśmy zamknęli teren demonstracji, a uczestnicy przechodziliby przez specjalne bramki. To oczywiście w tym przypadku niewykonalne - dodała.

Rzecznik: Ten marsz liczyliśmy jak każdy inny

Wciąż nie dowiedzieliśmy się, skąd aż taka rozbieżność, więc zwróciliśmy się do rzecznika ratusza Bartosza Milczarczyka. - Idea marszu zgromadziła bardzo wielu ludzi, co było widać na ulicach Warszawy - powtórzył. No, dobrze, ale skąd liczba 240 tysięcy demonstrujących, którą podało miasto? - Kiedy manifestacja jest w ruchu, przyjmujemy, że zagęszczenie wynosi tam 2 osoby na metr kwadratowy. Gdy stoi, są to ok. 3-4 osoby - odpowiedział Milczarczyk i dodał, że marsz zajmował powierzchnię ok. 3,5 km długości na 17 metrów szerokości.

Wszystko jasne? Pozornie. Bo liczby wciąż się nie zgadzają: 3500 metrów długości, 17 szerokości i 2 osoby na metr kwadratowy to w sumie 120 tysięcy osób. Od razu zwróciliśmy na to uwagę rzecznikowi. - No, ale przy trzech osobach na metr kwadratowy, bo zagęszczenie było większe, jest to właśnie ok. 240 tysięcy - odparł.

Nie jest. Znów szybkie liczenie i wynik to niecałe 180 tys. osób, a nie 240 tysięcy. Ratusz jest jednak swojego wyniku pewny. - Ten marsz liczyliśmy jak każdy inny. Wszystkie marsze liczone tą samą techniką, tą samą metodologią i zawsze podajemy dane rzetelne, które odpowiadają liczbie wszystkich uczestników manifestacji - stwierdził Milczarczyk.

- Policja, której wyszło 45 tys. uczestników demonstracji, stosowała tę samą metodologię liczenia? - upewniliśmy się. - To już policja tłumaczyła: oni sprawdzali liczbę osób w dwóch miejscach: w punkcie startowym na pl. na Rozdrożu i punkcie końcowym na pl. Piłsudskiego. Nie mierzyli przejścia samej manifestacji, a przynajmniej tak zrozumiałem z wypowiedzi rzecznika policji stołecznej. Natomiast my liczymy całość manifestacji: te osoby, które napływają, miejsce początkowe, później przejście i miejsce końcowe. Oczywiście nie sumujemy tego - powiedział rzecznik.

Wyniki szacunków zawsze będą się różnić

O wyliczeniach amatorów oraz dziennikarzy TVP mówiła w zeszłym tygodniu w rozmowie z nami Ewa Gawor, dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Warszawie. - Liczenie uczestników marszu na podstawie obrazu z jednej kamery jest niemożliwe albo bardzo trudne - powiedziała reporterowi Gazeta.pl . Także ona wyjaśniała, że dokonując szacunków, ratusz korzystał z nagrań wykonanych w różnych miejscach, określał także "gęstość tłumu" (czyli ile osób przypada na metr kwadratowy) i posiłkował się danymi geodezyjnymi.

Eksperci są zgodni, że żadna z dostępnych metod szacowania liczby uczestników demonstracji nie jest niezawodna. Dlatego wyniki podawane przez różne instytucje zawsze będą się od siebie różnić.

O metodach liczenia uczestników demonstracji czytaj WIĘCEJ TUTAJ >>>

My nie chcemy przesądzać, kto podaje najbardziej zbliżoną do rzeczywistości liczbę uczestników marszu 7 maja - policja czy ratusz. Do wszystkich dostępnych wyliczeń dołączamy nasze, które zrobiliśmy najlepiej i najdokładniej, jak potrafiliśmy.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

10 pytań z przyrody i matematyki, na które musi umieć odpowiedzieć każdy 12-latek:

 

Jeśli na półkuli północnej trwa jesień, to na półkuli południowej: Sprawdź! Rozwiąż QUIZ

Więcej o: