Minister Gliński przyznaje się do błędu podczas audytu. "Przejęzyczyłem się, chciałbym to wyjaśnić"

1. Minister podczas audytu mówił m.in. o "zastrzeżeniach ws. wydatków IAM" 2. W 2013 roku podróże służbowe dyrektora Instytutu miały kosztować 8,5 mln zł 3. Gliński: "Te dane dotyczyły oczywiście wszystkich pracowników IAM"

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasZdając raport z "audytu rządów PO-PSL", minister kultury mówił m.in. o "zastrzeżeniach, jakie budzą podróże służbowe pracowników Instytutu Adama Mickiewicza". - W 2013 r. 1/4 całego budżetu instytucji została wykorzystana na podróże pracowników, w tym 8,5 mln na podróże dyrektora - wyliczał Piotr Gliński. Taka sama informacja pojawiła się także na stronie internetowej resortu.

W piątek wicepremierowi listem otwartym odpowiedział dyrektor IAM Paweł Potoroczyn. "Horrendalna rozrzutność, którą zarzucił mi Pan publicznie w Sejmie RP (...) kłóci się z rozsądkiem (...) Według cennika NASA za taką kwotę można wysłać stukilowego dyrektora IAM w kosmos dwa razy" - napisał na stronie Instytutu.

Potoroczyn przekonywał, że dane przytoczone przez Glińskiego są nieprawdziwe - 8,6 mln zł miały w 2013 roku kosztować wszystkie podróże opłacone przez Instytut. Jak tłumaczył, chodziło o wyjazdy m.in. orkiestr symfonicznych, zespołów operowych i teatralnych, a także 440 uczestników wizyt studyjnych (krytyków, dziennikarzy, selekcjonerów festiwalowych, kuratorów). "W sumie ok. 3 tys. osób! W tym samym czasie 49 służbowych podróży dyrektora Instytutu kosztowało nieco ponad 200 tys. zł., co potwierdza w/w wystąpienie pokontrolne" - napisał.

Gliński: Chciałbym to wyjaśnić

Dziś na antenie TVP Info do sprawy nawiązał sam minister. - A propos tego audytu, chciałem powiedzieć o jednej sprawie. Ja tam się przejęzyczyłem odnośnie wyjazdów szefa IAM, chciałbym to wyjaśnić. Te dane, które podałem, dotyczyły oczywiście wszystkich pracowników i instytucji współpracujących z IAM, nie tylko szefa - mówił.

- Natomiast dyrektor tego Instytutu faktycznie w 2013 roku potrafił wydać 200 tys. złotych na same wyjazdy i spędził prawie połowę swojego czasu pracy zagranicą. Ja nawet nie byłbym taki krytyczny wobec tego gdyby nie fakt, że IAM powinien pełnić inne funkcje niż funkcje agencji wyjazdowej - ocenił.

- To jest w jakimś sensie sponsorowanie funkcjonowania zachodnich, zagranicznych instytucji kultury. To dobrze, że wydajemy pieniądze na różnego typu imprezy polskie czy z polskim akcentem, które odbywają się zagranicą, ale to nie może być główna działalność tego typu agencji - mówił wicepremier.

Zobacz wideo

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Jak dobrze pamiętasz gorące politycznie lata 90.? Wybory 1993 r były ogromnym pogromem: Sprawdź! Rozwiąż QUIZ

Więcej o: