Szczepionki dla dzieci leżały na podłodze. Pracownicy hurtowni farmaceutycznej uciekali w trakcie kontroli

Szczepionki i insuliny leżały na podłodze, a w pomieszczeniach był potworny bałagan i brud. Inspekcja farmaceutyczna skontrolowała hurtownię leków z Łodzi i alarmuje: tak przetrzymywane leki mogą być groźne dla życia. W trakcie kontroli pracownicy hurtowni uciekli z budynku.

- Ktoś nie zdaje sobie sprawy, że zaszczepienie dziecka szczepionką, która jest źle przechowywana, może zagrozić jego życiu - mówi TOK FM inspektor GIF-u, która odkrywa kulisy pracy jednej z łódzkich hurtowni farmaceutycznych. Po tym, co widzi w swojej pracy, nie może wykluczyć, że za część komplikacji przy stosowaniu leków odpowiada ich niewłaściwe przechowywanie.

Do Łodzi pojechała grupa kontrolerów. Okazało się, że pod wskazanym w dokumentacji adresem znajduje się przychodnia. Jej pracowniczka nie była w stanie jednoznacznie powiedzieć, gdzie jest wejście do hurtowni. Inspektorzy musieli obejść budynek i poszukać innych drzwi. W końcu znaleźli i weszli do środka.

- Drzwi były otwarte, ale w środku nie było nikogo. Wyglądało to tak, jakby wiedząc, że przyszliśmy, wszyscy uciekli tylnymi drzwiami z budynku. Nie został nikt - opisuje reporterowi TOK FM całą sytuację jedna z kontrolerek i dodaje, że w miejscu, które powinno być niemal sterylne, znaleźli ogromny bałagan i brud - Leki były w warunkach tragicznych. Na podłodze leżały insuliny, szczepionki dla dzieci. Na podłodze leżały leki, które powinny być w lodówkach - mówi inspektor.

Złe przechowywanie szczepionek jest groźne dla pacjentów

Żeby przeprowadzić kontrolę, inspektorzy musieli wezwać policję, bo w środku nie było nikogo, kto by ich przyjął i z kim mogli by rozmawiać. Wewnątrz znajdowały się niezabezpieczone dokumenty, kartony były porozrzucane, leżały telefony i gotówka. Okazało się, że hurtownia, która ma spory obrót i dostarcza leki do aptek, ma tylko dwie lodówki, a w jednej ledwie trzy opakowania leku. Reszta leży na podłodze.

- To są szczepionki, które się podaje małym dzieciom, one wymagają odpowiednich warunków, tak jak insuliny. Złe przechowywanie jest groźne dla pacjentów. Te leki mogą nie działać albo nawet szkodzić. Nikt nie zdaje sobie sprawy, że stosuje lek, który był źle przechowywany - mówi TOK FM pracownik GIF.

Pracownicy nie chcieli wykazać pochodzenia leków?

Dlaczego pracownicy hurtowni uciekali? Tego oczywiście nie wiadomo, ale inspektorzy przypuszczają, że nie chcieli wykazać pochodzenia leków i tego, co z nimi robią potem. Na kartonach widać naklejki z aptek. Skąd w hurtowni leki z aptek? Wyjaśnijmy, że takie transakcje są nielegalne i karane. Odpowiedź jest prosta: właśnie po to właściciele hurtowni rejestrują przychodnie zdrowia. Oczywiście w zdecydowanej większości NZOZ istnieje tylko na papierze.

Przychodnia może za to zamawiać leki na tak zwane "zapotrzebowanie" w aptekach. Oczywiście może to robić na potrzeby swoich pacjentów, ale często jednostki, które nie przyjęły ani jednego pacjenta, kupiły specjalistyczne leki na wiele milionów złotych.

Czy tak było i tym razem? Wszystko wskazuje na to, że tak, choć oficjalnie tego stwierdzić nie można, bo GIF nie ma prawa kontrolować przychodni i sprawdzać, czy ma leki i co z nimi robi. Tutaj uprawnienia ma wojewoda, ale okazuje się, że o przypadku tej konkretnej przychodni nie ma jakichkolwiek informacji.

"Zdarza nam się jechać na miejsce, a hurtownie są zamknięte"

To nie jedyne tego typu odkrycie inspektorów. - To pierwszy taki drastyczny przypadek, ale w innych hurtowniach też zdarzają się nieprawidłowości - mówi TOK FM inspektor z GIF-u, która dodaje, że to wszystko pozwala mieć obawy o bezpieczeństwo pacjentów. Oprócz notorycznych braków niektórych leków wywożonych z kraju, pojawia się drugi problem, czyli jakość medykamentów przechowywanych z naruszeniem wszelkich zasad. Inna spawa to praktyki hurtowni, które unikają kontroli - Zdarza nam się jechać na miejsce, a hurtownie są zamknięte. Właściciele się tłumaczą, że doszło do jakiejś sytuacji losowej i osoba odpowiedzialna nie może otworzyć - mówi inspektor i dodaje, że często kontrolerzy są bezradni.

Łódzka hurtownia już nie działa. Trwa kompletowanie dokumentów i próba ustalenia tego, gdzie trafiały tak przetrzymywane leki. Wiadomo, że hurtownia zaopatrywała okoliczne apteki, ale inspektorzy podejrzewają, że mogła brać udział także w tzw. odwróconym łańcuchu dystrybucji i wywozić leki z kraju. Na razie jednak nie da się tego jednoznacznie potwierdzić.