Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasPolitycy PiS stoją na stanowisku, że obecna polityka rządu jest kontynuacją linii przyjętej przez partię jeszcze w czasach, kiedy w Pałacu Prezydenckim urzędował Lech Kaczyński.
Tymczasem z wypowiedzi prezesa PiS i innych polityków tej partii wyłania się wizja Polski, która zupełnie odbiega od tego, co publicznie głosił prezydent. Chodzi zarówno o kwestię stosunku do demokratycznych instytucji kontroli i władzy sądowniczej, jak i o konkretne rozwiązania ustawowe, np. reformę mediów publicznych. Konkrety? Oto one.
Lech Kaczyński o SN Fot. Agencja Wyborcza.pl
Beata Mazurek o SN Fot. Agencja Wyborcza.pl
Wczoraj Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego uznało, że sądy powinny respektować wszystkie wyroki Trybunału Konstytucyjnego, w tym również te niepublikowane. Decyzja nie spodobała się rzeczniczce klubu PiS Beacie Mazurek. - Zebrał się zespół kolesi, którzy bronią status quo poprzedniej władzy - skomentowała posłanka , która, bądź co bądź, reprezentuje rząd w kontaktach z mediami.
Tymczasem jeszcze w 2006 roku prezydent Lech Kaczyński brał udział w dorocznym Zgromadzeniu Ogólnym SN. I zaprosił ów - zdaniem rzeczniczki - "zespół kolesi" na konsultacje do Pałacu Prezydenckiego. Mówił wtedy, że "nasz kraj przeżywa okres przemian", który "musi się łączyć z zadawaniem bardzo różnych pytań".
- Najlepiej, jeśli w pierwszym rzędzie zostaną one zadane przez ludzi, którzy świetnie rozumieją, o co chodzi. A sędziowie Sądu Najwyższego do takiej kategorii należą - podkreślał. I wskazywał na "znaczenie organu, przed którym ma zaszczyt stawać jako Prezydent RP".
Lech Kaczyński o TK Agencja Wyborcza.pl
Jarosław Kaczyński o TK Agencja Wyborcza.pl
Sprawa nieopublikowanych wyroków Trybunału Konstytucyjnego cały czas elektryzuje opinię publiczną. Dzisiaj prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie nieopublikowanego wyroku z 9 marca, w którym sędziowie Trybunału uznali większość zapisów PiS-owskiej nowelizacji ustaw o TK za niekonstytucyjne.
Jarosław Kaczyński twierdził niedługo potem w wywiadzie dla TVP , że "nie można w ogóle mówić, że jest jakieś orzeczenie", bo to "prywatne stanowisko pewnej grupy osób". Z kolei dziennikarzom "Rzeczpospolitej" powiedział, że "TK to jest mała korporacja, która ma nawet własny system emerytalny - co jest skądinąd bardzo szkodliwe", a dodatkowo "służy kontynuacji poprzedniego systemu".
Kaczyński zapomniał chyba, że jego brat, podczas uroczystości ślubowania nowych sędziów Trybunału, wskazywał na "teoretyczny charakter" dyskusji na temat orzecznictwa TK. - Zgodnie z naszą Konstytucją orzeczenie takie ma moc powszechnie obowiązującą - mocno podkreślał prezydent, dodając, że TK "był, jest i będzie organem władzy całkowicie niezależnym".
Lech Kaczyński o mediach Agencja Wyborcza.pl
Mała ustawa medialna PiS Fot. Senat
Wydaje się również, że Lech Kaczyński miał zupełnie inne zdanie na temat obsadzania władz mediów publicznych, niż "kontynuatorzy" jego polityki. Kiedy w 2008 roku rząd PO-PSL próbował przeprowadzić kontrowersyjną nowelizację ustawy o mediach publicznych - podobną do tej uchwalonej przez Sejm w grudniu - prezydent mocno oponował.
- To jest najczystszy w świecie żart - mówił w wywiadzie dla TVP2 w maju 2008 roku . - Demokratyzacja mediów publicznych poprzez wprowadzenie zasady, że rząd mianuje szefa telewizji, nie tylko zasługuje na krytykę, ale także na wyśmianie - dodał.
A wystarczy tylko zajrzeć do PiS-owskiej "małej ustawy medialnej", żeby przekonać się, do jakiego stopnia respektowane są opinie partyjnego autorytetu. "Do czasu wprowadzenia nowej organizacji mediów narodowych winna to być [powoływanie władz mediów - przyp. red.] bowiem domena właściwego ministra do spraw Skarbu Państwa, który ponosi odpowiedzialność przed Sejmem" - czytamy w tekście nowego prawa.
Lech Kaczyński o zaostrzeniu ustawy aborcyjnej Agencja Wyborcza.pl
Jarosław Kaczyński o zaostrzeniu ustawy aborcyjnej Agencja Wyborcza.pl
Lech Kaczyński podkreślał w trakcie swojej prezydentury, że obecny kompromis aborcyjny jest słuszny i "nie wolno go ruszać".
Przy okazji zapowiedzi, że Sejm może zagłosować za przyjęciem obywatelskiej ustawy o zakazie aborcji, wyszło jednak na jaw, że jego brat kieruje się w tej sprawie naukami kościoła i biskupów. Podobne zdanie wyraziła premier, podkreślając, że "jeżeli chodzi o jej zdanie, "zdanie Beaty Szydło", to "popiera tę inicjatywę". Później jednak wycofała się z tych słów.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!