Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas27-latek jest podejrzany o zamordowanie lektorki języka włoskiego Katarzyny J. Mężczyzna miał ją zabić na warszawskiej Woli; następnie ciało kobiety z odciętą głową przewiózł taksówką do wynajmowanego mieszkania na Żoliborzu. Kajetan P. chciał spalić zwłoki, ale zaalarmowani sąsiedzi wezwali strażaków, którzy odkryli ciało.
Kajetan P. uciekł i ukrywał się przez prawie dwa tygodnie. Wystawiono za nim Europejski Nakaz Aresztowania i tzw. czerwoną notę Interpolu, którą poszukiwani są najgroźniejsi przestępcy. Wiadomość o poszukiwanym mężczyźnie trafiła do 190 krajów, w tym na Maltę, gdzie go zatrzymano.
Policjanci ustalili, że Kajetan P. przypłynął na Maltę promem z Sycylii. Stamtąd chciał się prawdopodobnie dostać do Afryki Północnej. Ostatecznie "wpadł" na dworcu autobusowym, gdy próbował przesiąść się w inny autobus. Wcześniej był w biurze podróży i tunezyjskim konsulacie, w którym zgłosił zaginięcie paszportu i prosił o pozwolenie na przedostanie się do Tunisu - jak tłumaczył - do polskiej ambasady. Nie wyrażono na to jednak zgody.
Za zabójstwo 27-latkowi grozi nawet dożywocie. Dwa tygodnie temu mężczyzna usłyszał też dodatkowy zarzut: naruszenia nietykalności cielesnej policjanta, który konwojował go do Polski.
Podejrzany miał uderzyć funkcjonariusza łokciem w twarz - poinformował na antenie TVP Info rzecznik stołecznej prokuratury Michał Dziekański. Do incydentu miało dojść na pokładzie samolotu, którym transportowano podejrzanego z Malty.
Dziekański dodał też, że zmieniono też treść zarzutu dotyczącego samego zabójstwa. - Chodzi o ustalenia biegłego z zakresu medycyny sądowej, który przesłał do prokuratury kompleksowe wyniki sekcji zwłok ofiary. Mogę ujawnić, że ustalono m.in. dokładniejszy mechanizm śmierci Katarzyny J. Sam podejrzany nie chciał się odnieść do zarzutów - tłumaczył.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!