Premier Beata Szydło odbyła w weekend krótką wizytę w USA. Celem było podpisanie porozumienia klimatycznego w siedzibie ONZ w Nowym Jorku. Podczas swojego pobytu w Stanach premier nie spotkała się z żadnym przedstawicielem amerykańskich władz, odwiedziła natomiast Ground Zero oraz tzw. amerykańską Częstochowę w Doylestown w Pensylwanii.
Komentatorzy polityczni byli zdziwieni tym, że Szydło nie wykorzystuje tego pobytu, by wzmocnić relacje z administracją USA.
Dziennikarka TVN24 spytała w piątek marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego o cel wizyty premier w USA. Odpowiedź była zaskakująca: - Pani premier pojechała w określonym celu podpisania umowy dotyczącą przyszłości no czego przyszłości? Jeszcze raz... Ja nie wiem. Nie wiem, czemu tam pojechała. My jesteśmy w tej chwili w rozjazdach...
Marszałek ocknął się dopiero po podpowiedzi ze strony reporterki: - Pakiet klimatyczny? No dobrze. Pani premier pojechała w konkretnym celu. Ten cel to podpisanie pakietu klimatycznego i to bardzo ważna rzecz dla Polski i polskiej przyszłości.
- Ale to takie samo pytanie, jakie padało, gdy pan prezydent Andrzej Duda jeździł. Ja powtórzę: pan Bronisław Komorowski, prezydent, był wielokrotnie w Stanach Zjednoczonych. Osiem razy. A nie zawsze spotykał się z ważnymi politykami i przedstawicielami administracji amerykańskiej. To jest zupełnie normalne w kontaktach z Amerykanami, że do rozmów dochodzi nie przy każdej wizycie i nie przy każdej okazji - mówił marszałek Karczewski.
Karczewski jest marszałkiem Senatu - izba wyższa polskiego parlamentu opiekuje się Polonią. Premier Szydło podczas swojej wizyty nie zapomniała docenić amerykańskich Polonusów, z których wielu to zwolennicy PiS. Oto, co usłyszała podczas mszy w "amerykańskiej Częstochowie":
Po tych 7 pytaniach przekonacie się, czy wiecie więcej niż polscy politycy [QUIZ] W którym roku Polska weszła do Unii Europejskiej? (Na to pytanie źle odpowiedziała premier Beata Szydło z PiS) Sprawdź! Rozwiąż QUIZ