Niemiecka prasa: Kto nie chce uchodźców, nie dojrzał do UE? "Poza Niemcami i Szwecją - inni wybrzydzają"

"Viktor Orban może postawić jeszcze wiele ogrodzeń, ale jeśli on i inni mówiący "nie" chcą pozostać w Europie, muszą zaakceptować zasadę podziału odpowiedzialności i przejmowania ciężaru" - piszą m.in. media w Niemczech.

Jak zauważa "Die Welt", z "zawarte obecnie w Brukseli mini porozumienie umożliwia tylko wymianę uchodźców z Turcją, po zastopowaniu nielegalnej migracji przez Morze Egejskie. Chodzi zatem o pewien tymczasowy mechanizm, utrzymujący zamknięte granice na Bałkanach. Podstawowe pytanie brzmi: co nastąpi potem? Czy przejmiemy od Erdogana nie setki, tylko setki tysięcy uchodźców, czego Turcja wciąż się domagała w trakcie rokowań nt. umowy o nich? A jeśli tak, to czy zostaną oni rozmieszczeni w innych krajach UE? A jeśli nie zostaną, to jaką cenę zapłacił Erdoganowi rząd w Berlinie za to, żeby zatrzymał ich wszystkich u siebie?".

To nie są żadni migranci ekonomiczni. To osoby sprawdzone przez ekspertów

Zdaniem "Nürnberger Nachrichten", "chodzi tylko o przyjęcie 50, 60 albo najwyżej 150 osób miesięcznie, zależnie od możliwości ekonomicznych danego państwa. O nic więcej. I nie są to żadni migranci ekonomiczni, tylko osoby sprawdzone już przez ekspertów z Urzędu Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców, którym przysługuje prawo do otrzymania azylu. A więc naprawdę nie wymaga się tu za wiele, ani od wschodnich krajów unijnych, które każdego roku otrzymują z unijnej kasy w Brukseli wiele miliardów euro na rozwój gospodarczy, ani od tych państw europejskich, na których potędze ekonomicznej opiera się UE".

Niemcy, Szwecja... A inne państwa wybrzydzają i grymaszą

Jak pisze "Straubinger Tagblatt/Landshuter Zeitung", "to, co dzieje się teraz w UE, jest przedłużeniem kompromitującego ją sporu z minionych miesięcy. Nowy, odchudzony system kwotowy dotyczący uchodźców wejdzie w życie i spocznie na barkach tych niewielu, którzy nie odżegnali się od obowiązku okazania solidarności. Do tej grupy państw należą Niemcy, Szwecja, w pewnym stopniu także Austria, a nawet Włochy i Grecja. Inne państwa za to, które same mają za sobą bolesne doświadczenia z wypędzeniami i uchodźcami, wybrzydzają i grymaszą. Jedne nie chcą u siebie muzułmanów, inne są gotowe przyjąć u siebie tylko i tak potrzebnych im specjalistów, jeszcze inne faworyzują młode rodziny, ale za to za żadne skarby nie chcą widzieć u siebie nieżonatych mężczyzn bez kwalifikacji zawodowych. To nie jest zatrważający obraz obecnej Europy, tylko pewnych państw członkowskich UE, które decydując się na uprawianie nacjonalistycznej polityki odżegnały się od wartości europejskich".

Układ z Turcją był pomysłem Merkel i to Niemcy za to zapłacą

"Der Tagesspiegel" z Berlina przestrzega, "że układ z Turcją był pomysłem kanclerz Merkel i że koszty tego poniosą przede wszystkim Niemcy, umiejscawia podróż Angeli Merkel do tureckiego Gaziantrep w logicznym ciągu tych wydarzeń. Z Brukseli jednak nie nadchodzi jednoczesny sygnał, że przedstawiciele rządów Unii przynajmniej formalnie uzgodnili kwoty uchodźców. Ciężar spełnienia zobowiązań wobec prezydenta Erdogana spoczywa w sumie na czterech państwach, które współpracują w tym zakresie. Dlaczego jednak pozostali wciąż mają złudzenia, że uda się dalej migać w sprawie uchodźców, to pozostaje zagadką. Przyjaciel Helmuta Kohla, węgierski premier Viktor Orban może postawić jeszcze wiele ogrodzeń, ale jeśli on i inni mówiący "nie" chcą pozostać w Europie, muszą zaakceptować zasadę podziału odpowiedzialności i przejmowania ciężaru".

Artykuł pochodzi z serwisu ''Deutsche Welle''

embed