Burza wokół raportu o Obronie Terytorialnej. "Uzbrojona formacja do zapobiegania działaniom antyrządowym"?

1. Inicjatywa Antoniego Macierewicza miałaby służyć do zwalczania opozycji? 2. Tak komentatorzy wnioskują z niezależnego raportu o Obronie Terytorialnej 3. "Chodzi o zupełnie inne działania" - mówi współautor raportu

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas "Wyposażona w broń maszynową formacja paramilitarna może stanowić środek zapobiegawczy działaniom antyrządowym" - taki zapis znalazł się w opublikowanym w zeszłym tygodniu raporcie, dotyczącym koncepcji stworzenia w Polsce Obrony Terytorialnej , co jest sztandarowym pomysłem Antoniego Macierewicza.

Raport stworzyło Narodowe Centrum Studiów Strategicznych - ośrodek analityczny, zajmujący się bezpieczeństwem. Raport nie jest oficjalnym dokumentem MON ani projektem ustawy, jednak m.in. w kwestii Obrony Terytorialnej NCSS współpracuje z Ministerstwem Obrony Narodowej.

W raporcie znalazły się trzy koncepcje, według których można stworzyć OT w Polsce: 1. Koncepcja Terytorialna - zgodnie z nią OT to lekka piechota, która udziela wsparcia regularnemu wojsku; na takiej zasadzie działa np. OT w Szwecji 2. Koncepcja Mobilno-Zmechanizowana - zbliżona do modelu amerykańskiej Gwardii Narodowej, zakłada wyposażenie w sprzęt ciężki 3. Koncepcja Milicyjna - zgodnie z tym pomysłem OT działa też w czasie pokoju i wtedy podlega Ministerstwu Spraw Wewnętrznych.

"Skuteczny środek zapobiegawczy działaniom antyrządowym"

Właśnie ta ostatnia koncepcja wzbudziła dużo kontrowersji - a wszystko przez ten zapis:

Raport NCSSRaport NCSS Fot. ncss.org.pl

"Milicyjna" Obrona Terytorialna jest tam m.in. określana jako "formacja paramilitarna, może stanowić skuteczny środek zapobiegawczy (odstraszający) działaniom antyrządowym", a także przeciwko "zagrożeniom wynikającym z masowej imigracji".

Wśród komentatorów od razu pojawiły się głosy, że może chodzić o faktyczne wykorzystanie Obrony Terytorialnej do fizycznej walki z opozycją i rozpędzania protestów antyrządowych.

Chodzi o walkę z "zielonymi ludzikami"?

Inni komentujący raport przekonywali, że krążący cytat jest wyrwany w kontekstu. W tym samym rozdziale raportu mowa jest bowiem, że w koncepcji milicyjnej OT ma "przeciwdziałać przemytowi, nielegalnej imigracji czy zorganizowanym grupom przestępczym", a także tzw. "Zielonym ludzikom"*.

Raport NCSSRaport NCSS Fot. ncss.org.pl

Co więcej, także w raporcie NCSS, autorzy zwracają uwagę, że koncepcja "nie posiada ona faktycznego przedstawicielstwa w ministerialnych kręgach decyzyjnych" i "ma minimalne szanse na wdrożenie do realizacji".

Raport NCSSRaport NCSS Fot. ncss.org.pl

Współautor raportu: Polski żołnierz nigdy nie podniesie ręki na obywateli

Jednak nawet pomimo tych twierdzeń, zapis o "zapobieganiu działaniom antyrządowym" może być kontrowersyjny. Dlatego zapytaliśmy o niego współautora raportu i byłego żołnierza, mjr. rez. Mariusza Kordowskiego, Dyrektora Programów Militarnych NCSS.

- W dzisiejszym świecie zagrożenia ulegają zmianom i właśnie w odpowiedzi na te zagrożenia są tworzone różne koncepcje obrony terytorialnej - mówi Kordowski.

- Zupełnie nie chodzi o działania ze strony obywateli, ale zagrożenia takie jak tzw. "zielone ludziki" czy imigranci w sytuacji, gdy tworzą enklawy, w których nie przestrzega się prawa - wyjaśnia. - Warto zastanowić się nad różnymi koncepcjami OT, dlatego powstał ten raport - dodaje.

- Obrona Terytorialna może być wykorzystywana do wsparcia służb w sytuacjach nadzwyczajnych. Np. w Nowym Orleanie po huraganie Katrina powstawały gangi, dokonujące napadów i właśnie im przeciwdziałała Gwardia Narodowa (amerykańska wersja obrony terytorialnej) - mówi współautor raportu.

Kordowski zwraca uwagę, że przez pamięć o stanie wojennym polskiemu wojsku trudno pozbyć się negatywnych konotacji wśród Polaków. - Dlatego żaden polski żołnierz nigdy nie podniesie ręki na obywateli. Nikt w ogóle o czymś takim nie myśli - zapewnia były żołnierz i podkreśla, że wojsko jest apolityczne.

Jednak co założeniem, że w czasach pokoju OT podlegałaby Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, a nie MON? - Między innymi z tego powodu nie jesteśmy zwolennikami tej koncepcji. Powinien istnieć wyraźny rozdział, co podlega pod MON, a co po MSW - mówi.

*Zwrot "Zielone ludziki" odnosi się do aneksji Krymu przez Rosję, gdy na ukraińskim półwyspie pojawiły się uzbrojone oddziały w zielonym umundurowaniu, bez żadnych oznakowań. Ukraina i eksperci z innych państw twierdzili, że "zielone ludziki" to w rzeczywistości rosyjscy żołnierze. Jednak strona rosyjska zaprzeczała, argumentując, że takie zielone mundury "można kupić w każdym sklepie z militariami".

Zobacz wideo

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: