Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasDemonstracja rozpoczęła się mniej więcej o godz. 14.00. Pod budynkiem Sejmu zebrała się pokaźna liczba manifestantów - głównie kobiet - którzy nie zgadzają się na radykalizację przepisów dot. usuwania ciąży. Co więcej, organizatorzy zdecydowali się na zbieranie podpisów pod apelem o liberalizację obecnego kompromisu.
f f
"Wychodzimy na ulicę, bo nie godzimy się na to, aby o naszych ciałach i naszym życiu decydował ktokolwiek inny, niż my same" - pisały przed manifestacją organizatorki. I dodawały: "Za długo wmawiano nam, że obecne rozwiązanie to kompromis. Pokażmy, że nie godzimy się na barbarzyńskie prawo, które stawia nas w roli zakładniczek swoich ciąż".
Ale na ulice wyszły nie tylko kobiety mieszkające na co dzień w Warszawie. Protesty odbyły się też we Wrocławiu i Poznaniu oraz w Melbourne, Nowym Jorku, Berlinie, Paryżu, Pradze, a nawet w Budapeszcie.
- Poczułam, że miarka się przebrała. Nie mamy już ochoty tłumaczyć oczywistych rzeczy. Czy 2016 rok jest tylko w Kanadzie? Który rok mamy w Polsce? - pytała retorycznie pisarka i długoletnia działaczka stowarzyszeń feministycznych, Sylwia Chutnik.
Na koniec dodała: - Kiedy tydzień temu zakończyłam swoje przemówienie ostrym słowem, myślałam o nim cały tydzień. I podtrzymuję je: Odp***dolcie się!
Większość uczestniczek protestów to przedstawicielki młodego pokolenia. Ale wśród manifestantów nie brakowało bardziej doświadczonych działaczek.
- Nie możemy stać z boku, kiedy nasze córki walczą o prawa kobiet, które my pozwoliłyśmy odebrać - oceniła Katarzyna Kądziela z Fundacja Izabeli Jarugi-Nowackiej.
Manifestacje Polek wspierają rodzime gwiazdy, ale głosy poparcia napływają tez z zagranicy. Jeszcze przed sejmowym protestem swoim komentarzem w tej sprawie podzieliła się słynna aktorka Milla Jovovich.
"Popieram prawa kobiet w Polsce. Jestem matką dwójki cudownych dzieci, ale... Powinnyśmy mieć prawo wyboru" - napisała pod zdjęciem na Instagramie.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!