Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasMarsz miał przejść przez centrum belgijskiej stolicy w niedzielę, w godzinach popołudniowych. Organizatorzy pisali: "Ważne jest pokazanie, że Belgia odmawia poddania się terroryzmowi. To zgromadzenie będzie symbolem życia razem i solidarności koniecznej w tych trudnych dla każdego z nas chwilach".
Policja nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa uczestnikom marszu - przyznał na sobotniej konferencji prasowej szef belgijskiego MSW, Jan Jambon. Przypomniał, że w kraju nadal jest ryzyko zamachów i obowiązuje alert terrorystyczny, więc przed służbami stoją inne zadania - poinformowała brytyjska telewizja Sky News. Rząd poprosił w związku z tym organizatorów marszu o jego przełożenie.
Deutsche Welle cytuje z kolei burmistrza Brukseli, Yvana Mayeura, który apelował: - Pozwólmy służbom wykonać ich robotę.
W Brukseli trwa śledztwo i zatrzymania podejrzanych o terroryzm. Ma to związek z zamachem, w którym we wtorek zginęło 30 osób, a blisko 300 zostało rannych.
Niedługo później organizatorzy marszu poinformowali o jego odwołaniu - podało DW. "Bezpieczeństwo ludzi jest absolutny priorytetem" - podkreślili w oświadczeniu. Poprosili też, by ludzie w niedzielę nie przyjeżdżali do Brukseli, bo wydarzenie odbędzie się w innym terminie. Nie został on na razie podany.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!