Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasBył gorący lipcowy poranek 2015 roku, pierwszy dzień pracy agenta Paula Zukasa w placówce FBI w Warszawie. Agentowi, który na co dzień interesował się sztuką, przydzielono sprawę zaginionego w czasie wojny obrazu "Portret mężczyzny" autorstwa barokowego malarza, Krzysztofa Lubienieckiego.
Obraz powstał ok. 1728 roku. Został skradziony przez nazistów z Muzeum Narodowego w 1944 r. Następnie trafił do pałacu w Austrii i ślad po nim zaginął.
- Byłem więcej niż podekscytowany. Kiedy przydzielono mi tę sprawę wiedziałem, że musi się udać. Chciałem jak najszybciej odnaleźć obraz i zwrócić go prawowitym właścicielom - wspomina dziś Zukas.
Śledztwo trwało dwa miesiące. A oto cała historia.
Bob Wittmann przeglądał właśnie rodzinne fotografie w swoim domu w Detroit. Szukał informacji o zmarłym ojcu, który w czasie II wojny światowej służył w armii. W jego ręce wpadło zdjęcie Johna Wittmanna w wojskowym mundurze.
19-letni szeregowy Wittmann pozował w swoim domu w Columbus w stanie Ohio na tle - jak pisze FBI - "pamiątek z czasów wojny, przywiezionych z innych krajów." Bob rozpoznał na fotografii stary obraz, który pamiętał z dzieciństwa. Był to portret mężczyzny w peruce i jasnoniebieskim płaszczu.
W rodzinnym archiwum była też druga fotografia, a na niej rama obrazu z widocznym numerem inwentaryzacyjnym i frazą w języku, którego Bob nie rozumiał: "Muzeum Narodowe w Warszawie". Postanowił poszukać jej w internecie.
Tak trafił na stronę Muzeum Narodowego w Warszawie. To tylko rozbudziło jego ciekawość. Postanowił zdobyć więcej informacji na temat dzieła.
Na stronie polskiej ambasady znalazł informację, że obraz - do złudzenia podobny do tego, który po wojnie przywiózł do domu jego ojciec - jest poszukiwany przez polskie władze.
- Ciarki przebiegły mi po plecach, kiedy zobaczyłem jego zdjęcie na stronie ambasady - opisywał później Bob Wittmann.
Po namyśle postanowił zawiadomić polskie ministerstwo kultury. Myślał, że dzieło jest nadal w posiadaniu jego rodziny. Okazało się jednak, że krewny z Florydy sprzedał portret kolekcjonerowi dzieł sztuki o nazwisku Bobb już w 1990 roku.
Polskie władze zwróciły się o pomoc w poszukiwaniach do FBI i tak sprawa trafiła do agenta Zukasa.
- Musiałem po prostu poskładać elementy tej układanki w całość - opowiada agent.
W pierwszej kolejności skontaktował się z kolekcjonerem. John Bobb przesłał mu zdjęcie obrazu wiszącego w jadalni jego domu w Westerville. Pozostało pytanie: czy to jest autentyk?
W sierpniu Bobb i jego żona przynieśli portret do siedziby FBI. Tam obrazem zajęli się eksperci. Potwierdzili, że obraz z domu państwa Bobb to dzieło z XVIII wieku, utracone przez Polskę "Portret młodego mężczyzny".
- Nie mieliśmy cienia wątpliwości, czy oddać to dzieło. Po prostu wiedzieliśmy, że obraz musi wrócić do Warszawy - zapewniała Janis Bobb.
Ceremonia przekazania portretu przedstawicielom polskich władz odbyła się zeszłej jesieni w Muzeum Narodowym w Warszawie. Zostali na nią zaproszeni także państwo Bobb. Był też Wittmann z żoną i oczywiście agent Zukas.
- To było niesamowite uczucie. I najlepszy moment w całej mojej karierze - podsumowuje Paul Zukas.
O odnalezieniu obrazu pierwszy raz pisaliśmy TUTAJ .
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!