Czekał na tę chwilę od 10 lat. Chciał zobaczyć legendarny pociąg, ale miał wyjątkowego pecha [WIDEO]

Anglik chciał zobaczyć przejazd legendarnej lokomotywy "Latający Szkot", ale... widok zasłonił mu inny pociąg. Firma przewozowa przeprosiła i zaoferowała rekompensatę, pozostało tylko rozczarowanie.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasRyan Allen przejechał ponad 80 km, żeby zobaczyć przejazd "Latającego Szkota" - słynnego pociągu pasażerskiego, który od 1862 roku kursował między Londynem a Edynburgiem, a teraz wrócił na tory jako atrakcja turystyczna.

ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ

Anglik czekał na tę chwilę od 10 lat, kiedy lokomotywa została odremontowana. Wybrał idealny punkt obserwacyjny i ustawił się kilkadziesiąt minut przed przejazdem zabytkowego pociągu. I miał wyjątkowego pecha. Kiedy "Latający Szkot" pojawił się w zasięgu jego wzroku, widok zasłonił mu... inny pociąg. Jedyne, co udało mu się zobaczyć, to biało-czerwone wagony ekspresu firmy Virgin Train.

- Miałem przeczucie, że coś takiego się wydarzy - napisał na Twitterze Allen.

Przewoźnik, którego pociąg zasłonił widok Allenowi, przeprosił mężczyznę na Twitterze. I zaoferował, że sfinansuje jego podróż do Atlanty, gdzie będzie mógł zobaczyć jedną z najsłynniejszych linii kolejowych na świecie.

Tweet VirginTweet Virgin Twitter Fot. za Virgin Trains/ Twitter

"Proszę się cofnąć!"

Przejazd ikonicznego pociągu wzbudził ogromną ekscytację nie tylko wśród fanów kolei i tak zwanych "trainspotterów". W środę na nasypach kolejowych między Londynem a Yorkiem - na trasie przejazdu pociągu - zgromadziły się prawdziwe tłumy. Niektórzy podchodzili do torów na tyle blisko, że konduktor musiał krzyczeć przez okno, żeby się odsunęli.

 

Brytyjskie Narodowe Muzeum Kolei kupiło lokomotywę "Latającego Szkota" w 2004 za 2,3 mln funtów. Dwa lata później pociąg został odnowiony - odzyskał nawet oryginalne barwy. Teraz wrócił na tory, a za przejazd pociągiem trzeba było zapłacić prawie 450 funtów.

 

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: