Jarosław Wałęsa: Po prostu boję się o ojca - o jego zdrowie i życie

Europoseł Jarosław Wałęsa bronił swojego ojca w mediach społecznościowych od początku akcji z ujawnianiem archiwów Kiszczaka. Dziś rozmawia z nami o nagonce na byłego prezydenta.

IPN udostępnił w poniedziałek dokumenty dotyczące agenta SB "Bolka", zabezpieczone w domu gen. Czesława Kiszczaka. Lech Wałęsa kilkakrotnie zaprzeczał informacjom zawartych w teczkach. Na prawicy trwa nagonka na b. prezydenta, PiS chce już m.in. zmiany nazwy lotniska Wałęsy w Gdańsku

Angelika Swoboda: Sprawia panu przykrość to, co dzieje się teraz wokół pana ojca?

Jarosław Wałęsa : - Tak, jest mi przykro. Wie pani, nie chodzi mi o to, żeby ludzie nie stawiali żadnych pytań, nie dociekali. Boli mnie to, że Polacy nie potrafią uszanować swoich narodowych symboli, a mój ojciec jest symbolem walki o wolność. Owszem, ktoś powie, że nie walczył sam. To prawda, miał swoich żołnierzy, jak generał. Ale to on obalił ówczesny system. Moi koledzy z Parlamentu Europejskiego z innych krajów pytają mnie, o co chodzi, co się u nas w kraju dzieje.

I co im pan mówi?

- Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Wtedy oni sami zaczęli komentować, że jak prawica dochodzi do władzy, to zaczynają się ataki na Lecha Wałęsę, których oni kompletnie nie rozumieją.

Rozmawiał pan z ojcem?

- Nie. My mamy taką zasadę, że o ważnych sprawach nie rozmawiamy przez telefon, tylko spotykamy się. A teraz jest to niemożliwe. Ja jestem w Brukseli, gdzie mam wiele obowiązków, a tata w Miami.

Co pan myśli o teczkach TW Bolka pokazanych właśnie przez IPN?

- Nie wierzę, że są prawdziwe. Uważam, że mogą być, co najwyżej dowodem fabrykowania fałszywych materiałów przez UB, ale nie w tym rzecz. Ja się po prostu boję o zdrowie i życie mojego ojca, który ma już swoje lata i słabe serce. A wiem, że pewnie na bieżąco śledzi wszystkie doniesienia w tej sprawie, choć moim zadaniem powinien się odciąć od internetu i telewizji, co najmniej na parę dni. Ale on tego nie zrobi, jak go znam.

Jak pan skomentuje głosy, że Lech Wałęsa powinien oddać nagrodę Nobla?

- Są absurdalne. W 1983 roku, po odebraniu nagrody mama prosto z Oslo pojechała na Jasną Górę i złożyła nagrodę, jako wotum Matce Boskiej. Pieniądze tata przekazał na cele charytatywne. Z tej nagrody nie wziął ani dolara. Wie pani, w PiS jest ciągle jakaś zadra, a głosy, żeby pozbawić tatę Nobla to nic innego jak niszczenie go, poniżanie, po prostu cios poniżej pasa. Cieszę się, że ja nie potrafię tak nienawidzić. Nie tak zostałem wychowany.

Ale otrzymuje pan pewnie też sporo głosów wsparcia?

- To prawda. Przez ostatni tydzień rożnymi kanałami docierają do mnie głosy wsparcia. Ludzie piszą do mnie, że dla nich Lech Wałęsa zawsze będzie bohaterem, a nie Bolkiem. Pojawiają się też zapowiedzi, że w sobotę w demonstracjach weźmie udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi. To budujące, choć ja, tak jak mówiłem, boję się o ojca, który całą tę sytuację bardzo przeżywa, zapowiedzi demonstracji również.

Czemu pan mówił, że Krzysztof Ziemiec pana oszukał?

- Gdy spotkaliśmy się w RMF FM przepraszał mnie za nieprawdziwą informację o grafologu, którą podał w Wiadomościach. Mówił, że to jego błąd i że przeprosi za niego tatę także w Wiadomościach. A przeprosił tylko w internecie. Czy pani zdaniem nie powinien przeprosić w telewizji?

Zobacz wideo
Więcej o: