Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasNa stronie internetowej prezydenta znajduje się zakładka "Żołnierze Wyklęci". Są tam informacje o poszczególnych wydarzeniach z okazji obchodów Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych oraz druczek do wniosku o Patronat Narodowy. Ów patronat jest - jak czytamy na stronie - "wyrazem wdzięczności i uznania Prezydenta RP dla tych wszystkich, którzy przyczyniają się do przywracania prawdy historycznej i pielęgnowania pamięci o bohaterach drugiej konspiracji".
Po wniosek zgłosili się również organizatorzy I Hajnowskiego Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych - Obóz Narodowo-Radykalny, organizacja "Narodowa Hajnówka" i Stowarzyszenie Historyczne im. Danuty Siedzikówny "Inki". Kancelaria Prezydenta patronatu udzieliła.
Sprawę nagłośniła Partia Razem, apelując o wycofanie patronatu i przypominając o "bestialskich mordach" jednej z postaci wychwalanych przez organizatorów marszu. Chodzi o Romualda Rajsa "Burego", który znalazł się w centralnym miejscu na plakacie promującym wydarzenie. Czy w jego przypadku można mówić o "przywracaniu należnej pamięci", o co tak dopominają się narodowcy? Patrząc na ustalenia śledztwa Instytutu Pamięci Narodowej w sprawie działań jego oddziału - nie.
"Bestialskie mordy", o których pisze Razem to tragiczne wydarzenia z początku 1946 roku. Oddział dowodzony przez Rajsa pozbawił życia - przez rozstrzelanie i spalenie - 79 cywilnych mieszkańców powiatu Bielsk Podlaski.
Zeznania świadków zawarte w aktach sprawy przerażają opisem okrucieństwa. Mieszkańcy wsi Zaleszany zostali wezwani "na zebranie". Zginęli wszyscy, którzy się na nie nie stawili. Nie wszyscy przyszli, bo - jak czytamy - jedni "nie mieli w czym, byli biedni, nie mieli nawet butów". Inna rodzina zginęła, bo matka nie chciała zostawić dzieci bez opieki. "Spaleniu uległa córka Bazyla i Tatiany Leończuków - nie ochrzczone, 7-dniowe dziecko, gdyż matka zostawiła je w domu, będąc przekonana, iż niezwłocznie wróci z zebrania" - to kolejna rodzina. I następna: "Podczas ucieczki ze swojego płonącego domu został zastrzelony Grzegorz Leończuk wraz z dwójką małych dzieci: Konstantym w wieku 3 lat i 6-miesięcznym Sergiuszem".
Przeczytaj więcej o śledztwie IPN >>>
Tak było też z kolejnymi wsiami. 1 lutego 1946 r. Rajs przydzielił dowódcom zadania zniszczenia po jednej ze wsi: Zanie, Szpaki, Końcowizna. Z wiosek zabierano furmanów, którzy mieli wozić wojskowych, a innych rozstrzeliwano i palono. Ale i furmanów rozstrzelano, gdy przestali być potrzebni.
Dlaczego ludzie Rajsa mordowali ludność cywilną? Z zeznań przedstawionych przez IPN wynika wprost - mieszkańcy wsi byli nieprzychylnie ustosunkowani do jego oddziału, a dodatkowo byli narodowości białoruskiej. W podsumowaniu Instytut informuje, że nie bez znaczenia była "impulsywność" dowódcy.
"Sprzeciwiamy się stawianiu obok rzeczywistych bohaterów podziemia zwykłych bandytów będących sprawcami ludobójstwa" - pisze Razem i przypomina, że w tym roku przypada 70. rocznica wydarzeń na Podlasiu.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!