Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasW trakcie swojego wystąpienia z mównicy sejmowej Halicki zauważył, że po obu stronach podestu znajdują się mikrofony kierunkowe. Poseł PO zwrócił się więc z prośbą do marszałka Kuchcińskiego o wyjaśnienie tej sytuacji.
- Wnoszę o przerwę i zwołanie Konwentu Seniorów, żeby wytłumaczyć, co tak naprawdę przylepiono do tej mównicy. Po lewej stronie widzą państwo biały, a po prawej stronie czarny mikrofon kierunkowy. Oraz, najwyraźniej, kamerkę - stwierdził Halicki i dopytywał: - Czyje są to urządzenia? Jakiej służby? Czy to jest efekt ustawy inwigilacyjnej, która weszła wczoraj?
Dzięki interwencji Halickiego, mikrofony zniknęły już z mównicy. - Jestem zaskoczony, bo tych dwóch kierunkowych mikrofonów już nie ma. Dziękuję panu marszałkowi Kuchcińskiemu - powiedział Halicki dziennikarzom TVN24 .
Zgodnie z regulaminem Sejmu, na sali nie może być żadnych urządzeń, które monitorują prywatne, niezwiązane z aktualnym posiedzeniem rozmowy parlamentarzystów. - To nie tylko niezgodne z prawem. Nie ma to też nic wspólnego z etyką czy porządnym zachowaniem - przekonywał zdumiony poseł PO w rozmowie z TVN24 .
Równie zdziwiony całą sytuacją miał być marszałek Marek Kuchciński. - Nie krył zaskoczenia również wtedy, kiedy pokazałem te urządzenia na mównicy - mówi Halicki.
O wyjaśnienia poproszono więc sejmowego dyrektora informatyki, którego zaproszono na wczorajsze posiedzenie Konwentu Seniorów. Jak relacjonuje Halicki, mówił on o "nieprofesjonalnej" i "dziwnej" realizacji.
- Przyznał (dyrektor informatyki - red.), że dwa mikrofony kierunkowe skierowane z mównicy w stronę siedzących na sali posłów miały służyć zbieraniu wszystkich innych głosów niż te, które rejestrowane są przez mikrofony główne. Chodziło o to, by mieć rejestrację również tych rozmów czy zdań wypowiadanych na sali - relacjonował Halicki .
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!