Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasPremier Szydło zaproponowała klubom opozycji kompromis ws. TK. Zakłada on, że ośmiu z piętnastu sędziów Trybunały miałyby wybierać partie, które nie wchodzą w skład koalicji rządowej.
- W naszej ocenie nie ma w tej chwili sporu i problemu prawnego, jeśli chodzi o TK, ale jest spór polityczny, który jest podgrzewany i niestety został przeniesiony na grunt europejski - powiedziała szefowa rządu.
- Z naszej strony jest wola i otwartość. Partie opozycyjne, poza klubem Kukiz'15, tę propozycję odrzucają. Nie chcą brać udziału w poszukiwaniu kompromisu i rozwiązywaniu sporu politycznego - powiedziała Szydło. Premier, zapytana o inną propozycję - tę zaproponowaną przez Andrzeja Rzeplińskiego, stwierdziła, że "spór polityczny powinni rozwiązywać politycy, a prezes TK utrzymuje, że nie jest politykiem".
- Jest różnica zdań, co jest rzeczą normalną. Opozycja ma prawo do krytyki partii rządzącej. Ale niech to się dzieje tutaj - usiądźmy przy stole i porozmawiajmy. Zaproponowaliśmy mechanizm wyboru sędziów TK, który daje partiom opozycyjnym możliwość wskazywania większości składu Trybunału. Według nas, jest to pluralistyczna propozycja, dająca poczucie, że opozycja jest w Polsce podmiotowo traktowana - oceniła Szydło.
Lider Nowoczesnej Ryszard Petru po spotkaniu w KPRM powiedział dziennikarzom, że tak długo, jak prezydent Andrzej Duda nie przyjmie ślubowania od trzech wybranych zgodnie z konstytucją sędziów, tak długo nie ma mowy o kompromisie.
Komentując propozycję, by ośmiu z 15 sędziów TK wskazywała opozycja, mówił: "zwróciłem uwagę na to, że tu nie chodzi o to, kto zgłasza, naprawdę, to jest myślenie sowieckie".
- Była propozycja tzw. kompromisu, który naszym zdaniem nie jest kompromisem. I zarówno Nowoczesna, jak i PSL, jak i Platforma Obywatelska miały to samo stanowisko - tak długo, jak prezydent Andrzej Duda nie przywróci stanu konstytucyjnego, czyli nie doprowadzi do przyjęcia ślubowania przez trzech wybranych w czerwcu sędziów, tak długo nie ma powodów do tego, aby na ten temat rozmawiać. Gdybyśmy weszli w taką dyskusję, to sankcjonowalibyśmy niejako łamanie prawa przez pana prezydenta i PiS - powiedział Petru.
Premier w swoim wystąpieniu odniosła się też do działań Parlamentu Europejskiego, który wprowadził wobec Polski procedurę kontroli praworządności. - Spytałam szefów partii, czy będą popierać rezolucję PE przeciw Polsce. PO daje sobie czas, żeby w ciągu dwóch tygodni odnieść się do tego pomysłu. A przecież ta decyzja ma być podjęta w PE właśnie w ciągu dwóch tygodni, więc trudno nie odnieść wrażenia, że nie ma tu współpracy opozycji z europosłami - oznajmiła premier.
- Wszystkie działania prowadzone na poziomie UE, inspirowane przez różne środowiska i grupy polityczne, są wyłącznie grą polityczną, która Polsce szkodzi. Dziś problemem Europy nie jest Polska. Są nim emigranci, z którymi sobie nie radzimy - powiedziała.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!