Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasZaczeło się od tego, że znany dziennikarz, pisarz i prawicowy komentator Rafał Ziemkiewicz napisał na Twitterze, że od dziś nie kupi nic od Niemców, i całe szczęście, że nie produkują burbona:
Dociekliwi internauci zaczęli pytać, jakiego burbona Ziemkiewicz zwykł pijać. Ten w odpowiedzi przedstawił całkiem imponującą listę, która zaczynała się od Jim Beama:
I się naciął. Jak słusznie wytknął na Facebooku dziennikarz "Gazety Wyborczej" Wojciech Orliński, ojciec pierwszego producenta burbona z rodziny, Johannesa "Reginalda" Beama (1770-1834), nazywał się Nicolas Boehm i pochodził ni mniej, ni więcej, tylko z Niemiec :
Wpis Wojciecha Orlińskiego Fot. Gazeta.pl
Ameryka, jak wiadomo, jest krajem imigrantów. Tam każdy poza Indianami - rdzennymi mieszkańcami kontynentu - może pochwalić się, że jego praprzodek był "przyjezdny". A w przypadku Jima Beama, prapraprawnuka Nicholasa Boehma, trafiło akurat na Niemcy. Cóż, historia właśnie udowodniła, jak absurdalne jest przekonanie, że pochodzenie zarówno rodziny Beam, jak i samego produktu ma jakiekolwiek znaczenie.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!