Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas Poznańska prokuratura umorzyła sprawę naciągnięcia na duże sumy pieniędzy ponad 30 klientów nocnych klubów Cocomo. Informację za "Głosem Wielkopolskim" podała poznańska "Wyborcza" .
Kluby go-go Cocomo działały w reprezentacyjnych miejscach kilkunastu miast w całej Polsce. Klienci byli werbowani na ulicach przez dziewczyny z parasolkami. W środku do gości dosiadały się kobiety i namawiały do kupowania drinków, których ceny zaczynały się od 50 zł.
Część klientów twierdziła, że "urywał im się film", a gdy budzili się rano, na kontach brakowało od kilku do kilkunastu tys. zł. Rekordzista, dyrektor spółki z branży metalurgicznej, wydał w poznańskim klubie blisko milion zł.
Prokuratury w całej Polsce umarzały śledztwa, nie dopatrując się oszustwa. Po dwóch latach także poznańska prokuratura wycofała zarzuty i umorzyła sprawę. "Wyborcza" dowiedziała się, że zbadano w sumie doniesienia od 32 klientów.
Analizie poddano m.in. nagrania z monitoringu, z których wynika, że upojeni alkoholem klienci sami potwierdzali transakcje, wstukując kod PIN na terminalach płatniczych. Podpisywali również oświadczenia o zaciągnięciu długu, których autentyczność potwierdził w części przypadków grafolog.
Prokuratura uznała, że klienci nie byli w stanie uniemożliwiającym "rozeznanie znaczenia swoich czynów". Tylko w takim wypadku można by uznać, że zostali doprowadzeni do niekorzystnego rozporządzenia swoimi pieniędzmi . Samo bycie pod wpływem alkoholu to za mało.
Po medialnej burzy nazwa Cocomo zniknęła z ulic. Kluby działają nadal w tych samych miejscach, ale pod innymi nazwami.
Czytaj więcej o sprawie Cocomo w poznańskiej "Gazecie Wyborczej".
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!