Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas Marcin Palade znany jest m.in. z gestu "fucka" wobec protestujących przed rozgłośnią związkowców za co później przeprosił. Dał się też poznać jako gorący zwolennik lustracji - kazał podpisywać oświadczenia lustracyjne nawet aktorom czytającym w radiu bajki, o czym pisała opolska "Gazeta Wyborcza" . Zasłynął też jako informator ministerstwa skarbu i KRRiT, kiedy wysłał do tych instytucji zdjęcia penisa, które rzekomo znalazł w komputerze skarżącego się na niego pracownika. Po tych dokonaniach w 2008 roku został wyrzucony z Radia Opole.
Ale teraz Palade po zmianach w mediach publicznych, został członkiem zarządu Polskiego Radia, a według mediów, ma szanse otrzymać nominację na wiceszefa Polskiego Radia.
Fronda.pl poprosiła o komentarz w tej sprawie Małgorzatę Gosiewską, posłankę Prawa i Sprawiedliwości, wiceprzewodniczącą komisji spraw zagranicznych.
Serwis przypomniał, że Palade zarzucał Gosiewskiej i korespondentce TV Republika Biance Zalewskiej wspieranie nacjonalistycznego Prawego Sektora na Ukrainie.
Rok temu w tekście "Dwie wojowniczki" w "Gazecie Warszawskiej" pisał o Zalewskiej: "podobno polska i podobno dziennikarka Bianka Zalewska nazwała polskich kibiców-patriotów 'grupą bandytów i recydywistów ściągniętych przez Putina'", a Gosiewskiej, którą nazywał "wysokiej klasy specjalistka od przyrządzania kanapek i herbaty na rewolucyjnym Majdanie", zarzucał probanderowskie sympatie.
Zdaniem Gosiewskiej, jeśli informacje o nominacji znanego z proputinowskich sympatii Palade na szefa PR się potwierdzą, to będzie to bardzo zła decyzja.
"Mam wrażenie, że jego osoba w rzeczywistości jest bardzo prorosyjska, a wręcz proputinowska, mówiąc nie tylko w kontekście Ukrainy, ale też Białorusi. Pamiętam jego różne dziwne analizy i komentarze na te tematy" - powiedziała posłanka PiS.
Gosiewska podkreśliła, że w tej sprawie nie zamierza ślepo popierać decyzji partii.
"Mam nadzieję, że takiej nominacji, nie będziemy mieli, bo jeśli tak by się miało zdarzyć, to nie byłaby dobra decyzja. To byłaby bardzo zła decyzja. Jestem wiernym, lojalnym członkiem mojej partii, ale to nie oznacza, że ślepo zgadzam się ze wszystkimi decyzjami. Z tą decyzją zgodzić bym się nie mogła, bo byłaby ona szkodliwa dla Polski" - dodał posłanka PiS.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!