Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas Podczas nalotu na stolicę Jemenu, miasto Sana, zbombardowano ambasadę Iranu. Nikt nie zginął, kilku pracowników ochrony ambasady zostało jednak ranionych.
- Arabia Saudyjska jest odpowiedzialna za szkody wyrządzone budynkowi i obrażenia odniesione przez część załogi - wypowiedź rzecznika Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Hosejna Dżabera Ansariego, została zacytowana w irańskiej telewizji publicznej IRIB.
Rzecznik koalicji wojskowej prowadzonej przez Arabię Saudyjską, generał Ahmed Asseri, przyznał, że bombardowanie miało miejsce, jednak utrzymuje, że celem ataku były wyrzutnie rakiet ruchu Huti, będącego jedną ze stron w trwającej w Jemenie wojnie domowej.
Podkreślał, że koalicja zwróciła się do wszystkich krajów o przekazanie współrzędnych ich placówek dyplomatycznych w Jemenie. Stwierdził także, że koalicja zbada, czy oskrażenia irańczyków mają podstawy.
Bombardowania koalicji państw arabskich prowadzonych przez Arabię Saudyjską trwają od marca 2015 roku. Celem bombardowań są pozycje szyickiego ruchu Huti, który dąży do obalenia autorytarnego prezydenta Abd ar-Rab Mansura al-Hadiego.
Z Huti współpracują także wojskowi lojalni wobec poprzdniego prezydenta Jemenu, Alego Abd Allaha Salaha, obalonego w 2011 roku przez społeczną rewoltę. Chaos w Jemenie jest owocem wieloletniej dyktatury Salaha.
Sytuacja pomiędzy Iranem a Arabią Saudyjską jest ciągle napięta. Niedawno Iran zakazał importu towarów wyprodukowanych w królestwie. Rijad zerwał stosunki dyplomatyczne z Teheranem w niedzielę. Wstrzymano także ruch lotniczy do i z Iranu, a także zerwano stosunki gospodarcze.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!