W Brukseli nazywają to rozwiązanie "bombą atomową". Po 13.01 może go doświadczyć Polska

Co to jest tzw. "mechanizm praworządności"? To "procedura, która kończy się tym, co w Brukseli nazywają 'bombą atomową': sankcjami z art. 7 Traktatu o UE, łącznie z zawieszeniem prawa głosu w Radzie UE" - pisze "Spiegel". Czy UE użyje go wobec Polski?

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas13 stycznia KE "zastanowi się na posiedzeniu, czy uruchomić mechanizm kontroli, w celu sprawdzenia, czy w Polsce zagrożona jest praworządność". Ten tzw. mechanizm praworządności byłby zastosowany po raz pierwszy. A o co w nim chodzi? Kluczowy jest tu artykuł 7. Traktatu o Unii Europejskiej .

Co może Polsce zrobić Rada Europejska? Całkiem sporo

Rada Europejska może "stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez Państwo Członkowskie wartości wymienionych w art. 2 TUE" - czyli: poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego i praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. A potem zdecydować o zawieszeniu niektórych praw Polski w Unii. I to włącznie z zawieszeniem prawem do głosowania przedstawiciela rządu polskiego w samej Radzie, czyli decydowania o naszych losach w UE.

Jakie jest ryzyko użycia art. 7 TUE wobec Polski? Trudno przeforsować jego zastosowanie - o czym UE przekonała się w przypadku Węgier Orbana. Po drugie - nazywany jest "bombą atomową" lub "bronią nuklearną" "nie tylko z powodu mocy rażenia, ale także dlatego, że jest skrojony tak, by odstraszać, lecz go nie stosować" - pisze brukselski korespondent "Gazety Wyborczej" . Dodaje jednak, że "wszczęcie tej procedury dowodzi pogarszającej się pozycji Polski w UE".

Nie należy więc prognozować nieuchronnej katastrofy (choć negatywnej decyzji nigdy nie wolno wykluczyć), tym bardziej, że w Brukseli brakuje jednomyślności w sprawie, "jak stanowczo i szybko Europa ma postępować wobec Polski, której narodowo-konserwatywny rząd raczej nie respektuje europejskich zasad praworządności, ale jest najważniejszym i największym państwem członkowskim na wschodzie" Europy" - pisze niemiecki "Der Spiegel" .

"Kto zna Kaczyńskiego, wie: byłoby niemądre, gdyby Niemcy w tek sprawie..."

I tak cytowany przez Deutsche Welle przewodniczący komisji ds. zagranicznych Parlamentu Europejskiego Elmar Brok uważa, że uruchomienie mechanizmu praworządności "jest w porządku". Podkreśla jednak, że Niemcy w tej "politycznie delikatnej sprawie" powinni zachować wstrzemięźliwość".

- Kto zna (Jarosława, przyp. DW) Kaczyńskiego, wie: byłoby niemądre, gdyby Niemcy w tej debacie wysuwali się na czoło - stwierdził Brok, robiąc w ten sposób aluzję do "szczególnej wrażliwości dawnego premiera na krytykę z Berlina".

Według Broka "przypadek Polski jest wielkim wyzwaniem dla UE". Niemiecki eurodeputowany wyjaśnia na portalu Spiegel Online, że "w nowym polskim rządzie dużą rolę odgrywa ideologia". Brok wskazuje na dwa nurty polityczne związane z PiS - "konserwatywno-kościelny i ogromny nacjonalizm". "Dlatego wyzwania dla UE mają inny charakter niż w przypadku Węgier, gdyż przy wszystkich różnicach zdań przynajmniej można było z Wiktorem Orbanem zawsze porozmawiać", podkreślił Brok.

Niemiecki polityk liczy, że Berlin "wyrazi swe wątpliwości"

Tymczasem rzecznik ds. polityki zagranicznej klubu parlamentarnego SPD Rolf Muetzenich uważa mechanizm praworządności za "adekwatny instrument, aby polskiemu rządowi wskazać na wątpliwości" związane z Trybunałem Konstytucyjnym i ustawą medialną. W odróżnieniu od Elmara Broka niemiecki socjaldemokrata oczekuje od Berlina odegrania w tej sprawie czynnej roli.

Rolf Muetzenich spodziewa się też, że Berlin "wyrazi swe wątpliwości" w dwustronnych kontaktach z Warszawą. Niemiecki socjaldemokrata wskazał też na portalu internetowym Spiegel Online "na ważną rolę akcji protestacyjnych w Polsce" i powiedział: "Jestem pod wrażeniem tego, jak zdecydowanie i krytycznie aktywne grupy społeczne oraz indywidualnie osoby prywatne podejmują próby skłonienia nowego rządu do odwrotu".

"Polska irytuje swoich partnerów naruszaniem standardów"

"Polska irytuje swoich partnerów naruszaniem standardów w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości i mediów, a UE chce swemu państwu członkowskiemu wskazać granice" - komentuje "Spiegel". Tekst traktuje najpierw o przyjętej "w cieniu świąt" przez "nową narodowo-konserwatywną większość" w Polsce "reformie Trybunału Konstytucyjnego, która mogłaby sparaliżować pracę jego sędziów" oraz o uchwalonej "krótko przed Sylwestrem w trybie przyspieszonym ustawie, która pozwala dowolnie obsadzać wysokie stanowiska w mediach publicznych".

Autor artykułu w Spiegel Online zaznacza, że "Unia Europejska nie chce tak po prostu zaakceptować tych kontrowersyjnych ustaw". W tej sprawie dwa "pilne listy" wysłał do Warszawy wice-szef Komisji Europejskiej Frans Timmermans.

Elmar Brok: "W nowym polskim rządzie dużą rolę odgrywa ideologia"

W opinii Elmara Broka, "przypadek Polski jest wielkim wyzwaniem dla UE". Niemiecki eurodeputowany wyjaśnia na portalu Spiegel Online, że "w nowym polskim rządzie dużą rolę odgrywa ideologia". Brok wskazuje na dwa nurty polityczne związane z PiS - "konserwatywno-kościelny i ogromny nacjonalizm". "Dlatego wyzwania dla UE mają inny charakter niż w przypadku Węgier, gdyż przy wszystkich różnicach zdań przynajmniej można było z Wiktorem Orbanem zawsze porozmawiać", podkreślił Brok.

Autor artykułu zauważa, że opinię szefa komisji ds. zagranicznych Parlamentu Europejskiego potwierdza wypowiedź szefa polskiego MSZ. Witold Waszczykowski powiedział w rozmowie z tabloidem "Bild", broniąc noweli tzw. ustawy medialnej: "Chcemy tylko uleczyć nasz kraj z niektórych chorób". Spiegel Online cytuje dosłownie wypowiedź szefa polskiej dyplomacji, który wskazał, że poprzedni rząd "wdrażał lewicową koncepcję polityki". "Jak gdyby świat musiał zgodnie z marksistowskim wzorcem poruszać się tylko w jednym kierunku: w stronę nowej mieszanki kultur i ras, świata rowerzystów i wegetarian, który stawia jedynie na odnawialne źródła energii i zwalcza wszystkie formy religii" świata rowerzystów i wegetarian, który stawia jedynie na odnawialne źródła energii i zwalcza wszystkie formy religii" . To nie ma nic wspólnego z tradycyjnymi polskimi wartościami, zaznaczył minister spraw zagranicznych RP.

Naciski z Brukseli najwyraźniej nie zrobiły wrażenia na Witoldzie Waszczykowskim, komentuje "Spiegel". W reakcji na "pilne listy" wice-szefa Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa szef polskiej dyplomacji zapytał tylko, jakim prawem unijny urzędnik, który objął swoje stanowisko dzięki politycznym znajomościom, pisze do wybranego demokratycznie rządu.

embed

Artykuł pochodzi z serwisu ''Deutsche Welle''

O przywódcy PiS-u przeczytasz w książce "Jarosław. Tajemnice Kaczyńskiego. Portret niepolityczny" >>

Zobacz wideo

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: