Lis żegna się z TVP i obala mity na swój temat. "Nikt nie zamknie mi ust"

Po ośmiu latach na antenie program "Tomasz Lis na żywo" znika z telewizyjnej Dwójki. Prowadzący z tej okazji umieścił na swoim blogu w serwisie naTemat obszerny tekst, w którym pożegnał się z widzami TVP, przy okazji rozprawiając się z mitami na swój temat.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasWśród zarzutów, które zebrał Lis znalazły się:

- Oglądalność dzięki poprzedzającemu program serialowi

 

- Zarobki oparte na wpływach z abonamentu

 

- Zarobki o wysokości nawet 5 mln zł rocznie

 

- Brak obiektywizmu

 

- Pogarda dla widzów

Dziennikarz wrócił też do słynnego wpisu na Twitterze osoby podszywającej się pod córkę prezydenta Dudy. Lis podkreśla, że borykał się wówczas z poważnymi problemami zdrowotnymi i kilkukrotnie lądował w szpitalach. Przed feralnym programem dziennikarz miał poprosić producentkę, by zaprosiła gości, z którymi nie będzie musiał się konfrontować.

"Tuż przed jego pojawieniem się na antenie, moja producentka powiedziała mi, że Karolak chce mówić o jakimś wpisie Kingi Dudy na Twitterze. Dosłownie sekundy przed programem, jeden z moich współpracowników podał mi kartkę, z rzekomym wpisem" - napisał dziennikarz.

Za przytoczenie fałszywego wpisu zdominowane przez prawicowych dziennikarzy Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich przyznało Lisowi anty-nagrodę "Hienę Roku".

Zapowiedź nowego programu?

Lis podkreślił, że program był ogromnym sukcesem. Niemal przez cały czas emisji wygrywał z oglądalnością znanych formatów telewizyjnych, filmów fabularnych i innych programów nadawanym w tym czasie antenowym, a TVP zarobiła na "Tomasz Lis na żywo" ponad 100 mln zł.

"Program 'Tomasz Lis na żywo' przechodzi do historii. Ale ja nie zniknę. Za chwilę, o tej samej godzinie, także w poniedziałek, pojawię się gdzie indziej" - zapowiedział, choć nie zdradził jeszcze, gdzie będzie można obejrzeć jego nowy program.

Dalej zwrócił się do Jacka Kurskiego, który "za chwilę, jak słyszę", zostanie szefem TVP. "To on ma sprawić, że TVP zostanie zamienione w TVPIS. Od ponad 25-ciu lat znam Pana Jacka Kurskiego. I- choć to perwersyjne - niezależnie od jego podłych politycznych zagrań, prywatnie go lubię. Pozwolę sobie więc w tym miejscu zwrócić się do niego osobiście: - Jacku, nie idź tą drogą, stanowisko prezesa, służbowe auto, pieczątka i służbowa karta kredytowa to nie są dobre ekwiwalenty przyzwoitości. Chcesz się dowiedzieć jak zachowuje się człowiek przyzwoity - spójrz na swego brata" - napisał Lis.

I dodał na koniec: "Nikt nie zamknie ust Polakom. Nikt nie zamknie ust mi. Do zobaczenia".

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: