Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas1. Akcja ratunkowa w rejonie Kazalnicy Mięguszowieckiej była jedną z najtrudniejszych akcji TOPR w roku 2015
2. Interwencja trwała 13 godzin, wzięło w niej udział 23 ratowników TOPR i słowacki helikopter
3. Niestety, jedna z trzech ratowanych osób zmarła w szpitalu
4. Ratownicy TOPR pokazali szczegóły akcji na poruszających fotografiach
Na Facebooku Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (TOPR) pojawił się szczegółowy opis przedwczorajszej akcji.
Jeden z ratowników TOPR, Andrzej Mikler, zrobił też dramatyczne i poruszające zdjęcia.
"W dniu 30 grudnia o godzinie 17:36 dotarło do nas zawiadomienie o wypadku w rejonie Przełęczy pod Chłopkiem, podczas schodzenia z Mięguszowieckiego Szczytu Czarnego. W wyniku potknięcia jednego z turystów, cały trzy osobowy zespół (turyści byli powiązani ze sobą liną) zaczął zsuwać się po śniegu w stronę Sanktuarium. Lina zahaczyła się o wystający kamień i turyści zawiśli nad przepaścią", opisują akcję ratownicy.
"Na miejsce zdarzenia udali się ratownicy. Dwójkę turystów udało się bezpiecznie sprowadzić do Schroniska nad Morskim Okiem".
"Trzecia osoba znajdowała się nadal w trudnym terenie, pomoc tej osobie wymagała użycia zaawansowanych technik ratowniczych. Ratownicy zjechali na linach do poszkodowanego w celu udzielania pomocy. Na miejscu okazało się że poszkodowany jest nieprzytomny i znacznie wychłodzony".
Jak podali ratownicy, interwencja odbywała się w bardzo trudnym terenie i warunkach: w nocy, przy temperaturze 15 stopni poniżej zera. Akcja trwała ponad 13 godzin. Sama resuscytacja poszkodowanego trwała ponad 5 godzin.
"Poszkodowany znajdował się w stanie skrajnego wychłodzenia. Udało się go ewakuować śmigłowcem Słowackiego MSW do zakopiańskiego szpitala. W tym momencie poszkodowany miał temperaturę ciała 15,5 stopni Celsjusza".
Mimo tego, że słowacka pomoc bardzo skróciła czas trwania akcji, mężczyzny nie udało się uratować. Zmarł w szpitalu.
- W ciągu ostatnich dni zanotowaliśmy 33 działania w górach - mówił ratownik TOPR Andrzej Marasek w TVP Info. - W wyniku wypadków w górach 15 osób zostało lekko rannych, a 14 odniosło poważne obrażenia. Było też pięć wypadków śmiertelnych - dodał ratownik.
Jak twierdził Marasek, przyczyna wszystkich wypadków była taka sama: poślizgnięcie i upadek z dużej wysokości - Błędy ludzi, którzy nas wzywają są zawsze takie same: przeliczenie się co do własnych sił i nieprzygotowanie się do wyjścia w góry - mówił.
TOPR powtórzył po raz kolejny apel o niewychodzenie w wysokie góry. - Warunki w Tatrach są bardzo trudne - powiedział Marasek. - Potrzebne sa ogromne doświadczenie i umiejętności. Nie wystarczą raki i czekan. Trzeba jeszcze umieć się nimi posługiwać - podsumował.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!