Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas - Każdy z nas jest istotą autonomiczną, może podejmować różne decyzje i w każdej chwili powiedzieć "nie". Prezydent powinien był to zrobić już dawno temu. To jest aż niewiarygodne, żeby człowiek był aż tak bezwolny w rękach drugiej osoby. Ja już zaczynam myśleć, że Jarosław Kaczyński ma na niego jakieś papiery - mówiła prof. Środa na antenie radiowej "Jedynki" w programie "Sterniczki" .
Etyczka i filozofka z Uniwersytetu Warszawskiego skomentowała też wypowiedź Beaty Kempy. Szefowa kancelarii premiera w piśmie do prezesa TK zapowiedziała wstrzymanie publikacji orzeczenia TK z 3 grudnia, stwierdzające konstytucyjność wyboru trzech sędziów przez Sejm poprzedniej kadencji. - Za każdym razem, kiedy ktoś wymawia imię i nazwisko Beaty Kempy, powinien puszczać jej wypowiedź pod adresem ojca Rydzyka. Kiedy płaszcząc się nie mogła już znaleźć więcej superlatywów i pochlebnych przymiotników. To nagranie pokazuje jakość ludzi, którzy nami rządzą - mówiła prof. Środa .
Gościem audycji w Polskim Radiu była też prof. Monika Płatek. Profesor prawa z Uniwersytetu Warszawskiego, komentując kulisy sporu o Trybunał Konstytucyjny, porównała państwo do lecącego samolotu.
- Do tej pory mieliśmy do czynienia z bezpieczną sytuacją. Wszyscy lecimy w samolocie, w którym jest dwóch pilotów trzymających się zasad. Kiedy przestajemy się trzymać konstytucji to tak, jakby jeden pilot - władza ustawodawcza - wypchnął drugiego - TK - za drzwi, zamknął się w kokpicie i wyłączył wszystkie sprzęty nawigacyjne - powiedziała.
Karnistka odniosła się również do wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, który w wywiadzie dla Telewizji Republika powiedział, że orzeczenie TK z 3 grudnia nie powinno być publikowane. - Jarosław Kaczyński, "pierwszy sekretarz PiS", naraża prezydenta oraz premier tego kraju na delikt konstytucyjny. Sam nie bierze na siebie żadnej odpowiedzialności, ale wystawia swoich ludzi, żeby łamali prawo i konstytucję - mówiła
Zdaniem Płatek, PiS osłabiając pozycję TK, podważa również fundamenty demokratycznego państwa prawa, co w przyszłości może mieć katastrofalne skutki dla wszystkich obywateli. - Jeżeli rezygnujemy z prawa opartego na konstytucji, to które prawo ma obowiązywać? Na razie będzie to prawo PiS. A co w przyszłości? Dlaczego akurat ich, a nie kogoś, kto przyjdzie z karabinem? - podsumowała karnistka.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!