Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasW ciągu jednego roku kontrowersyjny właściciel komisu samochodowego Zbigniew S. zyskał ogromną popularność, zwłaszcza wśród osób krytycznych wobec poprzedniego rządu. Gdy przegrał wybory, okazało się, że jest krytyczny również wobec nowego (choć i wcześniej nie pałał do nowej władzy miłością). A teraz prawdopodobnie przegrał jeszcze więcej: wywołał awanturę w hotelu, został zatrzymany, czeka go areszt i badania psychiatryczne.
Według cytowanych przez RMF FM świadków, Zbigniew S. był pijany. Chciał wynająć pokój w warszawskim hotelu Marriott, ale obsługa odmówiła, ponieważ był agresywny. Mimo interwencji ochroniarzy S. nie chciał wyjść z hotelu. Wezwano policję. To tylko zaogniło sytuację - znany z niechęci do mundurowych biznesmen zaczął wyzywać policjantów i szarpać się z nimi. Jednego kopnął w rękę tak mocno, że uszkodził mu staw - pisze warszawska "Gazeta Wyborcza" .
W pewnym momencie awantury S. rozpiął spodnie i oddał mocz w recepcji hotelu. Gdy wreszcie funkcjonariuszom udało się go powstrzymać i przewieźć na policję, stwierdził, że źle się czuje i zażądał wezwania pogotowia. Gdy przyjechała karetka, zwyzywał personel medyczny. Nie zgodził się na badanie alkomatem - pisze RMF FM . Radio dodaje, że jutro S. trafi na badania psychiatryczne.
A warszawska "GW" wylicza zarzuty, które usłyszy: znieważenie policjantów i ratowników medycznych, naruszenie nietykalności cielesnej (policjanta i ochroniarza z hotelu) i naruszenie miru domowego. Do tego odpowie za całą listę wykroczeń: przekleństwa, zakłócanie porządku i spokoju oraz nieobyczajne zachowanie - czyli oddanie moczu w recepcji.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!