Biały proszek w meczecie w Brukseli 200 m od Komisji Europejskiej. Wojskowi chemicy weszli do świątyni

Straż pożarna i wojskowe ekipy chemiczne weszły do budynku Instytutu Islamu i Kultury w Brukseli. Straż otrzymała telefon z informacją, że w meczecie znaleziono biały proszek. Zgłaszający obawiał się, że mógł być to wąglik. Okazało się, że proszek to jednak prawdopodobnie mąka lub talk.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasW meczecie, położonym w budynku Instytutu Islamu i Kultury w Brukseli, zaledwie 200 m od siedziby Komisji Europejskiej, znaleziono koperty z białym proszkiem. Istniało podejrzenie, że może to być śmiertelnie niebezpieczny wąglik. Belgijskie służby poważnie podeszły do tematu. Meczet ewakuowano. Przed budynkiem Instytutu - finansowanego z pieniędzy Arabii Saudyjskiej, stały karetki pogotowia i policja:

Dziś, po kilku dniach obowiązywania najwyższego alarmu terrorystycznego, w Brukseli otwarto szkoły i połowę stacji metra. Nadal jednak miasto zachowuje podwyższoną gotowość, a takie zdarzenia jak poniżej na pewno nie przyczynią się do szybkiego powrotu do normalności:

Według najnowszych informacji, podanych przez rzecznika brukselskiej straży pożarnej, zagrożenia jednak nie było: - proszek to najprawdopodobniej mąka lub talk, ale na pewno nie wąglik.

Problematyczny meczet i groźby

Po zamachach w Paryżu dyrektor meczetu potępił ataki. Islamskie centrum w Brukseli, finansowane pośrednio przez Arabię Saudyjską, jest jednak miejscem kontrowersyjnym. Kazania, wygłaszane w tej świątyni, są zgodne z bardzo konserwatywną, salaficką interpretacją islamu, wyznawaną w królestwie Saudów - sygnalizuje "Telegraph" .

Od momentu, gdy wyszły na jaw powiązania zamachów w Paryżu z terrorystami z Belgii, pojawiają się informacje o groźbach kierowanych do brukselskich meczetów, do których uczęszcza półmilionowa brukselska społeczność muzułmańska. Wśród gróźb pojawiały się m.in. podpisane przez nieznaną do tej pory organizację "Państwo Chrześcijańskie".

Akcja belgijskiej policji: obawa ataku w małym miasteczku

Belgijska policja federalna przeszukała dziś podbrukselskie miasteczko Sambreville. Funkcjonariusze szukali broni i materiałów wybuchowych. Informacja o groźbie ataku terrorystycznego pochodziła od belgijskiej prokuratury federalnej, prowadzącej śledztwa powiązane z zamachem w Paryżu 13 listopada.

Zamach w Paryżu

W nocy z piątku na sobotę (13 na 14 listopada) terroryści zabili w Paryżu 130 osób, w tym ponad 100 zakładników uwięzionych w sali koncertowej Bataclan. Do serii zamachów doszło w sześciu różnych miejscach Paryża - m.in. w okolicach stadionu, gdzie rozgrywano mecz Francja-Niemcy. Do zamachu przyznało się Państwo Islamskie. Zagroziło też Francji kolejnymi atakami.

Czytaj więcej >> Po tragicznych wydarzeniach w Paryżu prezydent Hollande ogłosił stan wyjątkowy, wprowadzono także kontrole na granicach. CO WIEMY O ZAMACHACH W PARYŻU? CZYTAJ >>

Brukselski trop

Ślady prowadziły do Brukseli. A dokładnie do jej imigranckiej dzielnicy Molenbeek . To tam miał ukrywać się jeden z poszukiwanych zamachowców - Salah Abdeslam . Przez kilka dni Bruksela wyglądała jak miasto w stanie wojennym . Żołnierze z ostrą bronią pojawili się przy stacjach metra i miejscach takich jak popularne wśród brukselczyków centrum kultury Bozar.

Belgijskie centrum zarządzania kryzysowego podniosło stopień alarmu terrorystycznego w regionie brukselskim do poziomu 4. - czyli "poważnego i bezpośredniego zagrożenia". Zalecenie to utrzymano przez kilka dni. Belgijska policja cały czas przeprowadza kolejne akcje w poszukiwaniu broni i materiałów wybuchowych, trwają też zakrojone na dużą skalę poszukiwania ściganego listem gończym Abdeslama .

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: