Pijany Rosjanin wbił się 7000-tonowym statkiem w wybrzeże Szkocji

Firma, dla której pracował, prowadzi politykę ?zero tolerancji? dla picia na służbie, ale to mu nie przeszkadzało. Przekroczył dopuszczalny limit spożycia ośmiokrotnie.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas128-metrowy statek Lysblink Seaways płynął z ładunkiem papieru z Belfastu do Skogn w Norwegii. Nie zapłynął jednak daleko. Wszystko przez 36-letniego mężczyznę z Rosji, który upił się przed objęciem wachty.

Jak ustalił brytyjski dziennik The Independent , rosyjski oficer był na służbie sam. Jego zmiana zaczynała się o północy, ale zanim ją rozpoczął wypił pół litra rumu, przez co był "rozkojarzony".

Statek płynął z pełną mocą, kiedy uderzył w skaliste wybrzeże w zatoce Ardnamurchan w Szkocji. Utknął tam na dwa dni, z powodu złej pogody. Uszkodzenia frachtowca były tak rozległe, że zdecydowano o jego zezłomowaniu. W wyniku katastrofy do wód dostało się także 25 ton paliwa.

Zero tolerancji?

Mężczyźnie udało się przekroczyć dopuszczalny limit spożycia ośmiokrotnie. Firma DFDS, armator statku, prowadzi politykę "zero tolerancji dla picia", ale na statku znajdował się dobrze zaopatrzony bar. Śledczy znaleźli na pokładzie butelki i kartony po winie i mocnych alkoholach, co miało wskazywać na "wysoki poziom spożycia alkoholu wśród załogi".

Co więcej, zignorowano także procedury bezpieczeństwa - w momencie wypadku systemy ostrzegania były wyłączone.W oświadczeniu wydanym po wypadku rzecznik prasowy armatora stwierdził, że firma "nie była dotąd świadkiem tak rażących naruszeń".

Rosjanin został natychmiast zwolniony, nakazano także pozbycia się barów na innych statkach DFDS.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: