Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas "Klimat podejrzliwości w Europie" spowodowany napięta sytuacją wywołaną przez kryzys migracyjny - zdaniem Witolda Waszczykowskiego - powoduje, że Unia nie ma możliwości wzmocnienia granic i zamiany agencji Frontexu [agencja koordynuje współpracę operacyjną między państwami członkowskimi w dziedzinie zarządzania granicami zewnętrznymi - red.] w służbę faktycznie chroniącą granice zewnętrzne wspólnoty.
- Tyle że zgoda na utworzenie tak dużej rozbudowanej międzynarodowej służby jest wątpliwa, bo mamy klimat pewnej podejrzliwości. Nie wiem, czy duże europejskie kraje byłyby w stanie oddać kontrolę granic tego typu instytucjom. Raczej będą zawierzały swoim służbom. Ale jest klimat, by się zastanowić, z jakimi inicjatywami wyjść do krajów, które przyczyniają się do fali wyjazdów do Europy. Czyli jak zakończyć wojnę domową w Syrii, co zrobić z państwem Daesh [arabski akronim IS - red.], z Libią. Bo to z tamtych terenów przenikają ludzie, którzy są skażeni wieloletnim konfliktem i chcą to przenieść na nasze terytorium. Chcą się zemścić na Europie. To tam trzeba szukać rozwiązania, ale na razie nie widać, by Europa chciała się tego podjąć - mówi szef dyplomacji w wywiadzie dla "DGP" .
Waszczykowski ostrzega, że Polska też może znaleźć się na celowniku zamachowców, a optymistyczne założenie, że nam nic nie grozi, bo nie bierzemy udziału w walce z dżihadystami, jest błędem.
- Nie możemy się uspokajać, że Polska nie jest na głównym froncie walki z terroryzmem. Przywódcy terrorystów mogą wziąć pod uwagę, że właśnie z tego powodu najmniej się spodziewamy ataku i jesteśmy słabym ogniwem. W ich rozumowaniu uderzenie na któryś z krajów naszego regionu, który żyje w iluzji, że nasza chata z kraja, bo nie mamy mniejszości, problemów z ludnością, może okazać się łatwiejsze. To także spełni cele, bo jesteśmy częścią Zachodu, a atak wywoła strach - twierdzi Waszczykowski i dodaje, że w sytuacji zagrożenia "ważna jest czujność i jeszcze raz czujność".
Choć, jak dotąd nie ma żadnych dowodów, że z zamachami w Paryżu ma coś wspólnego kryzys migracyjny, polski minister spraw zagranicznych ostrzega przed zagrożeniem właśnie z tej strony. I na podparcie swojej tezy odwołuje się do matematycznego prawa wielkich liczb, które opisuje związek między liczbą wykonywanych doświadczeń a faktycznym prawdopodobieństwem wystąpienia danego zdarzenia.
- Fale migracyjne raczej do nas nie dotrą. Ale z drugiej strony masa imigrantów w Europie każe spodziewać się kolejnych zamachów. Tu działa teoria wielkich liczb. Jeśli mamy milion uchodźców, z czego 2 proc. to mogą być islamiści, to już jest 20 tys. osób. I nawet jeśli z tych 20 tys. kilkuset jest gotowych założyć pas szahida, to jest to potężna armia, która trafia do środowisk muzułmańskich żyjących w Europie od lat - twierdzi Witold Waszczykowski.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!