W 2005 r. pewien dobrze poinformowany człowiek opisał plan Al-Kaidy: Stworzenie kalifatu. Brzmi znajomo?

W 2005 r. jego książka o islamskim terroryzmie została uznana za ciekawe, ale jednak political fiction, bo Fouad Hussein zawarł w niej rozdział o przemianie Al-Kaidy w kalifat. Proces miał trwać 20 lat i mieć siedem faz. Problem w tym, że w 2015 r. jesteśmy już w fazie piątej.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas"Pomysł, by Al-Kaidzie udało się stworzyć w całym islamskim świecie kalifat, jest absurdalny" - napisał w 2005 r. "Der Spiegel" . Czyżby? Wprawdzie tzw. "Państwo Islamskie" trudno jeszcze uznać za państwo, ale dziś to ono przejęło pałeczkę od Al-Kaidy i jest organizacją religjno-terytorialną, a nie zwykłym ugrupowaniem terrorystycznym. Wygląda na to, że wizja jordańskiego dziennikarza Fouada Husseina się przynajmniej w części sprawdziła. I nic dziwnego, bo to chyba jeden z najlepiej poinformowanych ludzi, jeśli chodzi o islamski ekstremizm. Kim jest Hussein i co przewidywał w 2005 r.?

1. Kim jest autor?

Jordański dziennikarz przesiedział kilka lat za kratami jako więzień "polityczny". Towarzystwo miał nie byle jakie - bo samego Abu Musabę al-Zarkawiego, jednego z najważniejszych liderów Al-Kaidy, któremu wynegocjował nawet wypuszczenie z izolatki. Być może to zapewniło mu później niespotykany wręcz dostęp do ludzi terrorystycznej siatki - nie jest to łatwe nawet dla dziennikarzy arabskich. Swoją książkę o Zarkawim i organizacji bin Ladena oparł na rozmowach z najwyższymi rangą terrorystami. Udało mu się też zdobyć spore zaufanie grupy - do tego stopnia, że film o Zarkawim publikowały nawet kojarzone z Al-Kaidą strony internetowe. Na pewno wiedział dużo i sporo przewidział bardzo trafnie. Pomylił się właściwie tylko w jednym - realizacją szaleńczego planu zajął się nie Zarkawi, a Abu Bakr al Bagdadi, obecny lider tzw. "Państwa Islamskiego".

2. Kim był jego informator?

Jednym z informatorów Husseina był - według tego, co powiedział "Spieglowi" - Seif al-Adl. Ten egipski terrorysta, podejrzany o udział w zamachach na ambasady USA w Dar es Salam i Narobi w 1998 r., obecnie się ukrywa, jest poszukiwany przez FBI. Książka, która powstała w wyniku rozmów z nim i innymi grubymi rybami Al-Kaidy, to opis jej planu na najbliższe 20 lat. Przerażającego planu stworzonego przez grupę fanatyków. A dziś realizowanego przez inną grupę, która przejęła pałeczkę z rąk organizacji bin Ladena - tzw. "Państwo Islamskie".

3. Siedem stopni do kalifatu. Co już zrobili?

Faza 1., czyli "Przebudzenie", miała miejsce w latach 2000-2003. A dokładnie od 11 września 2001 do upadku Bagdadu. Cel? Sprowokować USA do "ataku na świat islamu" i w ten sposób "obudzić" muzułmanów.

Faza 2., czyli "Otwarcie Oczu" - ten okres miał według Husseina trwać do 2006 r. i w tym czasie Al-Kaida miał przeobrazić się z organizacji bojowej w prawdziwy ruch społeczny. Jednym ze sposobów na osiągnięcie tego celu była rekrutacja młodych mężczyzn do organizacji, a centrum operacji miał być Irak.

Faza 3., czyli "Podniesienie się i przeciwstawienie" miała trwać od 2007 do 2013 r. Cel: skoncentrowanie działań na Syrii (!). W tym czasie organizacja miała już mieć dobrze przeszkolone - w Iraku - kadry. Przypomnijmy - główna faza wojny w Iraku to 2003-2011.

Faza 4. miała trwać w latach 2010-2013. Hussein przewidywał, że Al-Kaida będzie próbowała obalić rządy krajów arabskich, które nie były po jej myśli - czyli wojskowe reżimy na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. Terroryści oceniali w 2005 r., że upadek dytaktorów doprowadzi do wzrostu siły ich organizacji. Plan zakładał też zadawanie strat gospodarce USA poprzez cyberataki.

Siedem stopni do kalifatu. Co zrobią?

Wygląda na to, że proroctwa jordańskiego dziennikarza były niezwykle trafne. Najwyraźniej jesteśmy w fazie 5., która, jak opisuje "Spiegel", zakładała powołanie państwa islamskiego - kalifatu. W latach 2013-2016 Zachód miał już być na tyle osłabiony, że nowemu tworowi państwowemu mogło udać się przetrwać.

Faza 6., po 2016 r., ma być okresem "totalnej konfrontacji", i walki "islamskiej armii" z "niewiernymi". Wreszcie faza siódma w planach przepytywanych przez Husseina dżihadystów ma oznaczać "ostateczne zwycięstwo" "półtora miliarda muzułmanów". I ma zakończyć się do 2020 r.

"Spiegel" w komentarzu podkreślał, że plan był oparty głównie na "ideach religijnych". Ale to właśnie na nich opiera się tzw. "Państwo Islamskie", rozciągające się dziś na części obszarów Iraku i Syrii. W samej Syrii panuje wojenny chaos, a doktryna muzułmańskich fanatyków przyciąga młodych ludzi z całego świata, w tym z Europy. A ataki takie, jak 11 września, czy później w Londynie i w Madrycie, mają być tylko środkami do osiągnięcia celu - wzbudzenia poczucia braku bezpieczeństwa w świecie Zachodu.

Środkami, jak widać, z upodobaniem stosowanymi przez radykałów z IS.

Zobacz wideo

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: