Polub i bądź na bieżąco! Policja prowadzi działania w dzielnicy Molenbeek od soboty, kiedy odkryto jej związki z zamachowcami. Dziś przed południem policjanci zdecydowali się przeprowadzić szturm.
Szef francuskiego MSW powiedział, że podczas akcji aresztowano 23 osoby i odnaleziono 31 sztuk broni.
>>> WYDARZENIA I REAKCJE PO ZAMACHACH W PARYŻU.
ŚLEDŹ RELACJĘ NA ŻYWO W GAZETA.PL <<<
Funkcjonariusze sił specjalnych przez megafony apelowali do mieszkańców, aby otwierali okna i wychodzili na zewnątrz. W tym samym czasie policja przeszukiwała domy. Dziennikarze obecni na miejscu relacjonowali, że było słuchać odgłosy wybuchów.
Wielu Belgów było zaskoczonych tym, że już w 24 godziny po zamachach w Paryżu policja rozpoczęła pierwsze aresztowania, ale nie było dla nich zaskakujące to, że miało to miejsce w Molenbeek we wschodniej Brukseli.
Molenbeek pojawiła się w śledztwie po tym, gdy w jednym z samochodów, którym mieli poruszać się zamachowcy z Paryża, znaleziono rachunek za parkowanie z tej dzielnicy. W sobotę służby przeprowadziły przeszukania i aresztowały kilka osób, m.in. członków rodziny jednego z zamachowców.
Na sto tysięcy mieszkańców Molenbeek, około 30 proc. to muzułmanie. Dzielnica jest łączona z atakami terrorystycznymi od lat. W tej właśnie dzielnicy mieszka najwięcej dżihadystów, między innymi tych, którzy wyjechali walczyć do Syrii i do Iraku, a następnie powrócili do Europy.
I to właśnie stąd pochodzą Marokańczyk Ayoub el-Khazzani, który w sierpniu wniósł broń do szybkiego pociągu Thalys, jadącego przez Brukselę, czy Mehdi Nemmouche, który w zeszłym roku w Brukseli zabił cztery osoby w Muzeum Żydowskim w stolicy Belgii.
Molenbeek jest jednym z najbiedniejszych regionów Belgii. Panuje tu 30-procentowe bezrobocie, a co czwarty mieszkaniec nie posiada belgijskiego paszportu. Belgijska policja twierdzi, że najbardziej niebezpieczne z kilkudziesięciu brukselskich gangów pochodzą właśnie stąd.
Dziennik "The Independent" cytuje Brice'a De Ruyvera, który przez osiem lat był doradcą ds. bezpieczeństwa premiera Belgii, Guya Verhofstadta. Powiedział on, że młodzież w tej dzielnicy jest bardzo słabo wykształcona, a to "wywołuje wiele drobnych przestępstw, a w rezultacie zaczynają się nimi interesować [młodymi ludźmi - red.] większe grupy przestępcze". Dodał, że problemy są tak wielkie, że policji ciężko znaleźć siły i chęci do przeciwdziałania im.
Gazeta przywołuje też słowa jednego ze sklepikarzy. - Ta okolica ma złą reputację, przyciąga wiele problemów - powiedział. - Ale proszę mnie nie zrozumieć: da się tu żyć naprawdę szczęśliwie. I jeśli istnieje tu jakiś ekstremizm, to ja go w ogóle nie widziałem - zakończył mieszkaniec dzielnicy.
W nocy z piątku na sobotę terroryści zabili w Paryżu co najmniej 129 osób, w tym ponad 100 zakładników uwięzionych w sali koncertowej Bataclan. Do serii zamachów doszło w sześciu różnych miejscach Paryża - m.in. w okolicach stadionu, gdzie rozgrywano mecz Francja-Niemcy. Do zamachu przyznała się organizacja terrorystyczna Państwo Islamskie. Zagroziła też Francji kolejnymi atakami. Czytaj więcej >>
Po tragicznych wydarzeniach w Paryżu prezydent Hollande ogłosił stan wyjątkowy, wprowadzono także kontrole na granicach. CO WIEMY O ZAMACHACH W PARYŻU? CZYTAJ >>
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!