Zbudowały 70-metrowy labirynt do gospody. Bo ich lokal stoi za blisko kościoła

Gospoda "U Sióstr" w Dębicy na Podkarpaciu jest za blisko kościoła. Minimalna odległość to 100 metrów, twierdzi Rada Miasta. Jak podaje TVN24, właścicielki nie zraziły się - postanowiły drogę wydłużyć.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas Lokale w Dębicy, w których sprzedawany jest alkohol, muszą stać minimum 100 metrów od kościoła. Gospoda "U Sióstr" stoi tylko 50 metrów od kościoła św. Jadwigi. Mimo to, właścicielki złożyły wniosek o zezwolenie na sprzedaż alkoholu.

- To było życzenie naszych gości. W miłej atmosferze fajnie jest wypić lampkę wina do obiadu czy kufel piwa w upalny dzień - mówi w rozmowie z TVN24 Małgorzata Strumska, właścicielka Gospody "U Sióstr". Jednak ich petycja została odrzucona.

70 metrów slalomu

Właścicielki odwołały się od decyzji. Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Rzeszowie zleciło wykonanie nowych pomiarów.

Wnioskiem zajęła się Miejska Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Dębicy. Właścicielki "U Sióstr" wskazały nie główne wejście, ale to znajdujące się na tyłach lokalu. Przy tym wejściu zbudowały krętą ścieżkę, ogrodzoną słupkami, które łączy łańcuch. W linii prostej droga z kościoła do gospody (obu wejść) wynosi ok. 50 metrów. Jednak, jak podaje TVN24, ze zbudowanym "slalomem" odległość ta wynosi ponad 120 metrów. Ścieżkę do gospody można zobaczyć na nagraniu z serwisu FAKT24:

 

Komisja: to sztuczne wydłużenie trasy

Komisja nie przyjęła jednak tego wytłumaczenia. Wniosek został ponownie odrzucony. - Komisja uznała, że nie możemy potraktować tego wykonanego przez wnioskodawcę labiryntu poważnie - powiedział Roman Rogowski, zastępca przewodniczącego Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych - Było to sztuczne wydłużenie trasy w celu uzyskania pozwolenia - tłumaczy.

- Taki przepis nie jest czymś normalnym i zdecydowałyśmy się na postawienie takich słupków - mówi Strumska reporterowi TVN24 - Klienci na takie rozwiązanie nie narzekają - dodaje.

Mieszkańcy: to absurd

Zdania mieszkańców Dębicy są podzielone. Część uważa nowe wejście do gospody za dziwactwo. - Lokal i tak jest za blisko kościoła - zauważa jeden z mieszkańców. - Nikt nie przychodzi tu, żeby się opić. Wino jest dla ludzi, pije się w domu, przy obiedzie - komentują inni.

Zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy sprzedaży alkoholu w lokalu zgadzają się co do jednego - sytuacja jest absurdalna.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: