Mężczyzna zmarł, bo jego tasiemiec zachorował na raka

Guzy, które zabiły 41-latka z Kolumbii, nie składały się z ludzkich komórek. Pochodziły od tasiemca, który na nim pasożytował - odkryli lekarze.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas Pacjent od 10 lat był nosicielem wirusa HIV, jednak nie brał leków antyretrowirusowych. Zgłosił się do lekarza z kaszlem i wysoką gorączką - podaje serwis Livescience.com .

Nietypowe komórki rakowe

Tomografia wykazała, że w jego płucach i węzłach chłonnych znajdują się guzy. Wyniki biopsji zaskoczyły lekarzy. Próbki pobrane z guzów zachowywały się jak komórki nowotworowe, ale były 10 razy mniejsze niż komórki ludzkiego ciała.

Po wykonaniu dodatkowych badań, m.in. testów DNA okazało się, że pochodzą one od tasiemca. Kolumbijczyk zmarł 72 godziny po tym, jak odkryto przyczynę jego choroby.

Jedyny taki przypadek znany lekarzom

- Byliśmy zaskoczeni. Wszystko wskazuje na to, że tasiemiec, który żył w pacjencie dostał raka, a nowotwór przeniósł się do organizmu mężczyzny - mówi dr Atis Muehlenbachs członek zespołu, który badał 41-latka.

To jedyny taki przypadek znany medycynie. Lekarze nie wykluczają jednak, że podobne przenoszenia nowotworu z pasożyta mogły mieć miejsce już wcześniej, jednak nie zostały zdiagnozowane.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: