Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas- Trochę współczuję pani Szydło - powiedziała Kopacz zapytana przez Tomasza Lisa, czy obserwuje formowanie rządu Prawa i Sprawiedliwości. - Sama byłam przez rok premierem i wiem, jaka odpowiedzialność spada na szefa rządu. Ja nie miałam swojego zwierzchnika, który by z tylnego siedzenia mówił, co mam robić - mówiła premier.
- Z konstytucji wynika, że tylko premier odpowiada za działania rządu i swoich ministrów. Ja sama dobierałam skład swojej Rady Ministrów - stwierdziła. - Panią Szydło zapominano zaprosić na spotkanie, na którym ważyły się losy tego gabinetu. Szczerze jej współczuję z tego powodu - dodała Kopacz.
- Platforma będzie miała swój gabinet cieni, swoich ministrów; mało tego, będziemy mieli swoich wiceministrów. Nie pozostawimy ani jednego wystąpienia ministra przyszłego rządu bez komentarza lub bez recenzji - zapowiadała Kopacz.
- Wtedy, kiedy trzeba będzie pochwalić, działanie będzie racjonalne i dobre dla Polaków, to będziemy chwalić. Nie będziemy "nie bo nie" - dodała premier, zapewniając jednocześnie, że "tam, gdzie będzie trzeba ostro recenzować, będziemy to robić".
Do kwestii tworzenia rządu Beaty Szydło odniósł się też kolejny gość programu Lisa, Leszek Miller.
- To nie pani Szydło wygrało wybory, tylko Prawo i Sprawiedliwość i ci kandydaci, którzy zdobyli mandaty - ocenił. - Dla skuteczności rządzenia, misję tworzenia rządu powinien otrzymywać ten, kto odgrywa główną rolę w danym ugrupowaniu, kto decyduje o wszystkich sprawach - powiedział Miller.
Były premier przewidywał, że Beatę Szydło czeka podobny los, co Kazimierza Marcinkiewicza, który przestał być premierem po niespełna roku.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!