Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas Godzina 8 rano. Przed Lidlem w Sosnowcu zebrał się spory tłum. Ludzie nerwowo odliczają czas do otwarcia. W ofercie sklepu mają być kurtki na zimę dla całej rodziny. Oczywiście w promocyjnej cenie.
Ludzie ruszyli do ataku. Szerokie drzwi okazały się wąskim gardłem - pierwszą przeszkodą do pokonania. Później, już przy koszach z ubraniami, było jeszcze gorzej. Klienci dosłownie wyrywali sobie towar z rąk, były przepychanki i krzyki. Słychać, jak ktoś w tłumie krzyczy: "Basia, Basia! Dziecko mi zginęło". Za chwilę ktoś inny biegnie i przewraca palety z napojami, by dostać się od innej strony do upragnionego stoiska.
W serwisie YouTube pojawiło się nagranie z tych "wydarzeń".
"Dziennik Zachodni" , który dokładnie opisał, co działo się w sklepie, cytuje wypowiedź jednej z klientek dyskontu:
"Takich scen jeszcze nie widziałam, a w Lidlu jestem nie pierwszy raz. Ludzie się po prostu rzucili na kurtki, wzajemnie się tratując i przewracając. Wyciągali po 5-10, bez patrzenia na rozmiary, odchodzili na bok i tam dopiero oglądali to, co zabrali. Ale musieli się bronić, bo inni wyrywali im kurtki z rąk".
Ludzie dopiero opamiętali się, gdy z koszy zniknął cały towar, czyli po zaledwie 10 minutach.
Nie jest to pierwsza tego typu sytuacja podczas promocji w Lidlu. Wcześniej była m.in. słynna "Walka o karpia":
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!