Poseł PiS podchodzi... i ukradkiem zabiera tablet. Jest problem: sprzęt nie był jego

Sejmowe kamery uchwyciły moment, w którym Jerzy Szmit po posiedzeniu jednej z podkomisji zabiera tablet sekretarza i wynosi go z sali. W liście do marszałek Sejmu poseł PiS tłumaczy jednak, że sprzęt zabrał przez pomyłkę.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas1 lipca, posiedzenie sejmowej podkomisji zajmującej się ustawą o rzeczniku finansowym. Olsztyński poseł PiS podchodzi do stolika sekretarza komisji. Szmit przez kilka sekund przegląda plik dokumentów; potem bierze do ręki iPada, by zaraz odłożyć go na miejsce.

Po chwili Szmit zabiera jednak dokumenty oraz leżący pod nimi tablet i wychodzi z sali.

"iPad trafił do mnie omyłkowo"

W liście do marszałek Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej poseł przekonuje, że tablet zabrał przez pomyłkę. "Całkowicie bez złej woli, w czasie pobierania materiałów komisyjnych wziąłem leżący na stole typowy iPad. Już w trakcie posiedzenia komisji, po obejrzeniu przez pracowników filmu z monitoringu, okazało się, że wzmiankowany iPad trafił omyłkowo do mnie. Natychmiast w czasie tego posiedzenia zwróciłem go niezwłocznie pracownikowi kancelarii, przepraszając go za problem" - wyjaśnia w piśmie, do którego dotarł portal tvn24.pl

"Wobec rozpowszechnianych interpretacji incydentu (...) zwracam się o wyjaśnienie wszystkich okoliczności tego zdarzenia" - prosi poseł.

Poseł nie wystartuje w wyborach parlamentarnych

Jakie okoliczności miał na myśli Szmit? Tvn24.pl przywołuje słowa anonimowych posłów twierdzących, że parlamentarzysta na początku zaprzeczał, by był w posiadaniu tabletu. Jak dodają, całe zdarzenie nie było przypadkowe.

Incydent przełożył się jednak na realne konsekwencje dla posła - Szmit nie znalazł się na liście wyborczej w Olsztynie. - Licząc się z tym, że będę musiał na ten temat się wypowiadać, postanowiłem zrezygnować. Po to, żeby nie obciążać ani mojego ugrupowania Prawa i Sprawiedliwości, ani siebie osobiście jakimiś zarzutami, że oto chciałem to czy owo złego zrobić. Po prostu uznałem, że trudno, jeżeli nawet przez roztargnienie się pomyliłem, to jakieś muszę tego ponieść konsekwencje. I sam taką decyzję podjąłem - tłumaczył reporterowi stacji.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! .

Więcej o: