Oddał omyłkowo przesłane 400 tys. zł. Zamiast podziękowania usłyszał: "Pan Sawa łaski nie robi"

Stanisław Sawa musiał włożyć w sporo wysiłku, by dowiedzieć się, dlaczego na jego konto nagle zaczęły wpływać duże sumy pieniędzy. Gdy rolnik z Podkarpacia dowiedział się, że to pomyłka firmy - oddał wszystkie pieniądze. Nie doczekał się jednak ani słowa podziękowania - opisuje.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasPrzelewy z różnych firm i instytucji zaczęły przychodzić w połowie sierpnia. Było ich w sumie 11 i opiewały na łącznie 418 tys. zł. - Nie wiedziałem, co robić. Zdawałem sobie sprawę, że pieniądze nie są moje - mówi Sawa lokalnemu portalowi nowiny24.pl.

Mężczyzna, który prowadzi gospodarstwo rolne w Skołoszowie (kilkanaście kilometrów od Przemyśla), najpierw zwrócił się do firm, które wysłały przelewy. Od nich dowiedział się, że po prostu płaciły za faktury.

Dopiero po jakimś czasie Sawa dowiedział się, że przyczyną niespodziewanych przelewów był błąd pracownika spółdzielni Farmer z Wietlina, w której rolnik co roku sprzedaje zboże.

Podczas wizyty w skupie Sawa podał pracownikowi swój numer konta, na który miano przesłać należność za ziarno. W jakiś sposób dane trafiły do firm, które robiły interesy ze spółdzielnią, a te przelewały należności na konto rolnika.

"Pan Sawa łaski nie robi"

Gdy sprawa się wyjaśniła, Sawa zaczął oddawać pieniądze firmom, które je przesłały. Jednak spółdzielnia nie podziękowała mu za samodzielne wyjaśnienie sprawy i zwrot przelewów. - Co więcej, ktoś z zarządu miał pretensje, że nie odsyłam natychmiast otrzymanych pieniędzy - oświadczył mężczyzna.

- Cała ta sprawa kosztowała mnie sporo stresu - powiedział Sawa i dodał, że przecież nie wiadomo, czy później urząd skarbowy nie uzna przelewów za podejrzane.

- Rzeczywiście, nasz pracownik popełnił błąd, to się zdarza. Pan Sawa łaski nie robi, tylko oddaje pieniądze, które przez pomyłkę trafiły na jego konto - powiedział mówi Władysław Fedan, prezes spółdzielni.

Firma zapewniła jednak, że w razie ewentualnych kłopotów weźmie na siebie wyjaśnienie sprawy.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!