Nastolatki spaliły swój dom i sąsiadów. "Chciały przeprowadzić się do miasta"

Dwie 15-latki podpaliły własny dom we wsi niedaleko Ostródy. W bliźniaku mieszkała też druga rodzina, która również ucierpiała w pożarze. Jak podaje TVN24, dziewczyny sądziły, że dzięki temu rodzinie zostanie przyznane mieszkanie w dużym mieście.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas

Do pożaru doszło 8 września we wsi Zajączki pod Ostródą. Spłonął dach bliźniaczego domu. Straty oszacowano na 150 tys. zł. Nadzór budowlany potwierdza - dom nie nadaje się do zamieszkania.

Biegli wezwani na miejsce wydarzeń stwierdzili, że przyczyną pożaru było zwarcie w instalacji elektrycznej. Jednak policja w trakcie dochodzenia ustaliła, że pożar, który zaczął się na poddaszu, został wywołany przez dwie 15-latki. Dziewczyny rozlały na strychu łatwopalną substancję. Jak tłumaczyły, chciały zamieszkać w wielkim mieście. Myślały, że wskutek zniszczeń ich rodzinie zostanie przyznane nowe mieszkanie.

"Człowiek robi tyle lat i nic nie ma. Straciliśmy wszystko"

W pożarze ucierpiały dwie rodziny. Państwo Kornatowie oraz rodzina nastolatek. Jak tłumaczy dla TVN24 pani Koranat, "wszystko, co nie spłonęło, zostało zalane przez wodę". Mieszkający obok sąsiedzi nie mieli ubezpieczonego domu. Planowali przeprowadzenie jego remontu. - Człowiek robi tyle lat i nic nie ma. Straciliśmy wszystko - żali się mieszkaniec.

Do tej pory nastolatki nie sprawiały problemów, a sąsiedzi żyli w zgodzie. - To były bardzo miłe dziewczyny - wyjaśnia sąsiadka. Jak tłumaczy, nie czuje do nich urazy, współczuje rodzicom.

Burmistrz proponuje, aby odbudowę sfinansowali rodzice

Władze gminy planują zbiórkę na odbudowę domu. Wójt gminy Ostróda Bogdan Fijas zaproponował, aby odnowę sfinansowali rodzice dziewczyn.

Sprawą nastolatek zajmie się sąd rodzinny. Za podpalenie nie odpowiedzą jako osoby dorosłe, grozi im jednak wysłanie do zakładu poprawczego.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!