Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas- Nienarodzone dzieci są najbardziej dyskryminowaną grupą ludzi na świecie - argumentowała przedstawiająca projekt przed Sejmem Kaja Godek z Fundacji Pro Prawo do życia i Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej. Porównywała ona aborcję i związaną z nią terminologię do praktyk totalitarnych i nazizmu.
Po kilku minutach wicemarszałek Jerzy Wenderlich poprosił Godek "na słowo". Przedstawicielka fundacji nie chciała podejść do marszałka i prosiła, by powiedział swoje uwagi do mikrofonu.
Wenderlich upomniał Godek, aby w kontekście aborcji nie mówiła o "zabijaniu" i w swoich wypowiedział szanowała poglądy innych. Na (raczej pustej) sali sejmowej słychać było okrzyki, niektórzy posłowie upominali Godek, że "dyskutuje z marszałkiem", inni apelowali o "niecenzurowanie" wypowiedzi Godek.
Marszałek upomniał też posłankę Marzenę Wróbel, zaznaczając, że jeśli będzie mu dalej przeszkadzać, to "skorzysta z regulaminowych uprawnień". Wyraźnie rozzłoszczona posłanka odpowiedziała Wenderlichowi i rzuciła torebką na siedzenie obok. Po chwili inny poseł podszedł do mównicy, by powiedzieć marszałkowi, że "cenzura się skończyła".
Gdy Kaja Godek dalej kłóciła się z marszałkiem, ten wyłączył jej mikrofon i ponownie zaapelował o szanowanie odmiennych poglądów i "prezentowane ich z należytą wrażliwością". - Mam nadzieję, że moje poglądy będą tutaj też szanowane - skontrowała Godek.
Godek w swoim wystąpieniu wymieniała kolejne "mity" dotyczące aborcji. Jednym z tych mitów ma być to, że występują sytuacje, w których aborcja może być niezbędna dla ratowania życia matki. Kolejnym "mitem" ma być to, że "aborcja po gwałcie może być dobra dla kobiety".
Kobieta argumentowała też, że procedury aborcyjne "odczłowieczają nienarodzone dzieci", a Polska "stacza się pod tym względem poniżej poziomu państw totalitarnych". - Nawet w obozie Auschwitz-Birkenau nadawano więźniom numery obozowe - stwierdziła, po czym marszałek Wenderlich ponownie wyłączył jej mikrofon i upomniał.
- Porównania do obozów hitlerowskich są obraźliwe dla wszystkich, którzy mają odmienne poglądy, i nie godzę się na to, żeby w taki sposób prezentowała pani projekt obywatelski - powiedział Wenderlich.
Dalej Godek mówiła o trwającej "rewolucji kulturowej", mającej na celu "zniszczenie rodziny i małżeństwa", a nawet wysunęła wniosek, że aborcja była przyczyną katastrofy smoleńskiej.
- W kwietniu 2007 roku w konstytucji RP nie udało się zamieścić przepisu zakazującego aborcji. Przyszedł też inny kwiecień, gdy mogliśmy obserwować, jak funkcjonuje państwo, którego podwaliną zawczasu nie uczyniono moralności - stwierdziła.
- Zobaczyliśmy, że brak ochrony i szacunku dla życia tych najmniejszych w krótkim czasie prowadzi do braku ochrony i szacunku dla życia tych największych - powiedziała Godek.
Po przemówieniu Godek poseł Patryk Jaki (Zjednoczona Prawica) wystąpił przed Sejmem z wnioskami formalnymi o ocenę pracy marszałka Wenderlicha przez Komisję Etyki oraz Konwent Seniorów.
Chociaż wicemarszałek argumentował, że Jaki nie działa zgodnie z zasadami dotyczącymi składania wniosków formalnych, poseł wykorzystał czas na mównicy, by stwierdzić, że nazywanie aborcji "zabijaniem" wynika z definicji Jana Pawła II. - Pan z tej mównicy wyrzuciłby Jana Pawła II - rzucił poseł Jaki do marszałka.
Z kolei posłanka Beata Kempa apelowała do Wenderlicha o "wyłączenie się z postępowania", jeśli "nie potrafi być obiektywny".
Wiele ostrych słów padło też podczas wystąpień klubów. Marek Balt z SLD nazwał wystąpienie Godek "pełnym nienawiści". - Rzeczpospolita, zbudowana na zabijaniu bezbronnych dzieci, jest słabym państwem - mówił z kolei poseł Jaki.
- Zwolennicy zakazu przerywania ciąży chcą wmówić społeczeństwu, że jego wprowadzenie przyczyni się do zmniejszenia liczby aborcji. Ale ci sami ludzie są zwolennikami zakazu antykoncepcji i edukacji seksualnej, co doprowadziłoby do jeszcze większej liczby niechcianych ciąży i aborcji - argumentowała z kolei Wanda Nowicka.
Wenderlich dwukrotnie wyłączył też mikrofon posłance Marzenie Wróbel, która wykorzystała początek swojego wystąpienia do zaatakowania marszałka za to, że upominał Kaję Godek podczas jej wystąpienia.
W późniejszym wystąpieniu Nowicka nazwała wypowiedzi posłanek Wróbel i Kempy "Himalajami hipokryzji" po tym, jak argumentowały, że zakaz aborcji jest obroną kobiet przed okaleczeniem i nie zgadzały się na używanie przez innych określania "inkubator" wobec kobiet będących w ciąży w wyniku gwałtu.
- Uważam, że lepiej by było dla tej debaty, gdyby przebiegała w bardziej wrażliwym tonie. Tym niemniej stało się - stwierdził na koniec Wenderlich. PO oraz SLD opowiedziały się za odrzuceniem projektu, a za dalszymi pracami nad propozycją były PiS, PSL oraz ZP. Głosowanie odbędzie się podczas piątkowego posiedzenia.
Podczas czwartkowego posiedzenia Sejmu odbyła się m.in. dyskusja nad obywatelskim projektem wprowadzającym całkowity zakaz aborcji. Z obywatelską inicjatywą ustawodawczą (po zebraniu wymaganych 100 tys. podpisów) wyszła Fundacja Pro.
Projekt zmian w ustawie regulującej m.in. kwestie aborcji zakłada całkowity zakaz przerywania ciąży, a także wprowadzenie wymogu pisemnej zgody rodziców na udział w zajęciach z zakresu edukacji seksualnej. Za wykonanie zabiegu aborcji lub udzielenie w nim pomocy miałoby grozić do trzech lat więzienia.
Jedynym wyjątkiem jest sytuacja, w której dziecko zmarło w następstwie "działań leczniczych", koniecznych dla ratowania życia lub zdrowia matki. To już czwarty raz, kiedy fundacja stara się zmienić prawo dotyczące aborcji.
W wydanej na zlecenie Sejmu opinii Prokurator Generalny Andrzej Seremet stwierdził, że proponowane zmiany "budzą zasadnicze wątpliwości natury konstytucyjnej".
- Państwo nie może tak drastycznie ingerować w życie człowieka, aby rozwiązywać za niego tak istotne konflikty, jak ten między ratowaniem życia dziecka kosztem śmierci matki lub urodzeniem dziecka poczętego w wyniku gwałtu - zwraca uwagę Seremet.
Jedynym dużym krajem Europy, w którym obowiązują tak restrykcyjne przepisy dotyczące aborcji, jest Irlandia (poza tym aborcja jest zakazana na Malcie i w Watykanie). We wszystkich pozostałych krajach kontynentu, w tym Turcji czy Albanii, kobiety mogą dokonać aborcji na żądanie lub z przyczyn społeczno-ekonomicznych.
Poziom restrykcji, proponowany przez Fundację Prawo do Życia, obowiązuje w większości państw afrykańskich i muzułmańskich.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!