Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasHotelem Bałtyk od kilkunastu lat zarządza spółka Dekom, należąca do NSZZ "Solidarność". Przewodniczący "S" Piotr Duda zasiada w jej radzie nadzorczej i - zdaniem "Newsweeka" - chętnie korzysta z gościny hotelu.
Duda miał za nocleg w najlepszej części Bałtyku nie płacić wcale lub płacić 85 zł, czyli tyle, ile za nocleg służbowy. Darmowe miały być też wszystkie rzeczy "ekstra" - zabiegi odnowy biologicznej, owoce morza przywożone wprost do penthouse'u, drogie alkohole, a nawet wielokilogramowe paczki świeżych ryb pakowane do samochodu "na wynos".
Specjalnym gościem jest też pies przewodniczącego. Dla yorka przygotowano legowisko, specjalną karmę, ręczniczki z wyhaftowanym imieniem i miski ze złotymi napisami. "Wszystko na prośbę zarządu" - mówi jeden z pracowników.
"Newsweek" przedstawia dowody na prawdziwość swoich ustaleń, a wśród nich m.in. pisemne deklaracje pracowników, którzy w razie konieczności są skłonni potwierdzić te historie w sądzie.
"Rodzina Dudy? Nic nie płacili. I jest na to niezbity dowód. Gdyby Dudowie płacili, to Bałtyk musiałby wpłacić za nich opłatę uzdrowiskową do kasy urzędu miasta. A nic takiego nie miało miejsca" - wyjaśnia jeden z rozmówców, a inny dodaje, że nie wiadomo, kiedy przyjazd Dudy jest służbowy, a kiedy nie, bo "trudno, żeby pytał właściciela firmy o charakter przyjazdu".
Tygodnik pisze też o pracy w hotelu - umowach śmieciowych i braku podwyżek. "Szef związku pławi się w luksusie, a obsługę kuchni przy wyjściu rewidują ochroniarze, czy ktoś nie wynosi jedzenia" - mówi osoba z obsługi. Dziennikarze znaleźli także dowody na to, że Duda musiał o tym wiedzieć. "O wszystkich działaniach spółki Dekom (...) rada nadzorcza jest informowana na bieżąco, a decyzje podejmowane są po wcześniejszych konsultacjach" - widnieje w korespondencji.
W tekście pojawia się również nazwisko Marii Koseckiej - żony wiceprezesa Dekomu i elbląskiej radnej PO. Kosecka miała skorzystać z kilkuset zabiegów odnowy biologicznej. Kto za nie płacił? "Nikt" - mówi obsługa zewnętrznej firmy, która świadczy te usługi w hotelu. "Bałtyk zgłaszał nam, że pani Kosecka przebywa w sanatorium służbowo, i z tego tytułu domagał się dla niej darmowych zabiegów". Według obliczeń pracownika zabiegi były warte około 30 tys. zł.
Na publikację szef "Solidarności" odpowiedział oświadczeniem opublikowanym na stronach NSZZ. Duda nazywa "Newsweek" gazetką partyjną PO i "brukowcem". W oświadczeniu czytamy także: "Coraz więcej publikacji w nim zamieszczanych można określić jako nekrofilię dziennikarską, a tytuł +hieny roku+, przyznawany dziennikarzom tej gazety, jest jak najbardziej zasłużony".
Dalej znalazło się odniesienie do Tomasza Lisa, naczelnego "Newsweeka". Duda zarzuca mu, że w "prywatnej wendecie" znalazł sobie wrogów w Kościele i związkach zawodowych. Twierdzi, że przygotowywany artykuł "jest ewidentnie pisany na zamówienie". Ma "podważyć wiarygodność i zaufanie społeczne do NSZZ +Solidarność+ i jego lidera".
Przewodniczący "Solidarności" podważa również wiarygodność świadków cytowanych w artykule. Pisze, że są to ludzie, którzy rozstali się ze swoimi stanowiskami z woli zarządu spółki Dekom. W oświadczeniu padają również określenia: "szerzenie kolejnej fali nienawiści", "obelgi i pomówienia", "wrogowie narodu i ustroju".
Naczelny "Newsweeka" punktuje szefa "S" : "Obelgi, insynuacje i groźby. Nie ma tylko jednego. Konkretów". Lis pisze, że rozumie "graniczące z paniką" zdenerwowanie Dudy, gdyż tekst "pozbawia go wiarygodności i kompromituje". Potwierdza też wcześniejsze informacje, że cytowani w tekście informatorzy +Newsweeka+ podpisali oświadczenia, że jeśli zajdzie taka konieczność, powtórzą wszystko w sądzie.
Na koniec Lis dodaje, że do "Newsweeka" zgłaszają się kolejni informatorzy.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!