Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasPublikacja tego zdjęcia to prawdopodobnie najgorsza rzecz w historii polskich tabloidów. Przerażone, ciężko ranne dziecko zostało sfotografowane chwilę po tym, jak napastnik uderzył je siekierą w głowę. W środku numeru są inne zdjęcia dziewczynki.
W "Regionalnym Tygodniku Informacyjnym" to zdjęcie się nie pojawiło, a wykonała je reporterka tego pisma. - Taką mamy zasadę - mówi redaktor naczelny "RTI" Janusz Chodasewicz w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl . - Gdy "Fakt" zwrócił się do nas o udostępnienie fotografii, zgodziliśmy się, ale pod warunkiem pikselizacji i umieszczenia logo gazety. To "Fakt" złamał naszą telefoniczną umowę - dodaje.
Z kolei wydawca "Faktu" - Ringier Axel Springer Polska - zaprzecza. Rzeczniczka prasowa Anna Marucha twierdzi, że ustalenia dotyczyły podpisu pod zdjęciem i zapłaty. - Fotoedytorzy zostali poproszeni też o zapikselowanie twarzy nieumundurowanych funkcjonariuszy, którzy widnieją na zdjęciu. Ustalenia są udokumentowane korespondencją mailową - dodaje. Przyznaje jednak też, że autorka zdjęcia kontaktowała się z "Faktem" nie tylko drogą mailową, ale też i telefoniczną.
- Nie mogliśmy zrobić innej jedynki, ponieważ mord ten jest okrutny i niepojęty. Taki ma być tabloid w sytuacjach nadzwyczajnych - mówi redaktor naczelny "Faktu" Robert Feluś w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.
W księgarni w centrum Kamiennej Góry mężczyzna uderzył 10-letnią dziewczynkę siekierą w głowę. Następnie napastnik narzędzie odrzucił i uciekł. Dziewczynka została zabrana do szpitala z obrażeniami głowy. Niestety, nie udało się jej uratować.
Na razie nie wiadomo, dlaczego 27-latek zaatakował dziecko - policja ustala jego motywy. Jedna z osób, które łapały napastnika, relacjonowała: - Zachowywał się tak, jak gdyby nic się nie stało. Nie okazywał żadnych emocji. Jakby dla niego był to chleb powszedni.
Prokuratura postawiła mężczyźnie zarzut zabójstwa z motywów zasługujących na szczególne potępienie. Jak wyjaśniła prokurator Ewa Węglarowicz-Makowska, oskarżony miał dowiedzieć się, że nie przysługuje mu zasiłek. Chciał się zemścić na urzędnikach, jednak ochroniarze wyprosili awanturującego się mężczyznę z budynku. - Wyszedł więc na ulicę i bez celu chodził po centrum miasta. Jak wyjaśnił, przez cały czas narastała w nim złość. Dlatego wyjął z reklamówki siekierę i podszedł do dziewczynki, która wraz z matką wchodziła do księgarni - mówiła prokurator.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!