Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasPrzerwana barierka, w rowie tir. Wóz policji stanowej z Ohio hamuje na miejscu wypadku, po czym kierowca pędem wyskakuje z auta i szybko zsuwa się do rowu. Nie wyłącza radia, słychać cały przebieg akcji. Akcji, która uczyni z młodego oficera prawdziwego bohatera.
Devers widzi kierowcę. John Depue jest przypięty pasami (potem policjant podkreśli, że uratowały one kierowcy życie), z trudnością chwyta oddech, jego oczy są na wpół przymknięte. Potem traci przytomność i przestaje oddychać. Policjant natychmiast zaczyna resuscytację krążeniowo-oddechową. Pomaga mu przypadkowy przechodzień.
A policyjne radio nagrywa, jak funkcjonariusz walczy o życie rannego człowieka: "Oddychaj, oddychaj, nie umieraj mi tu!!! Come on! Otwórz oczy! Trzymaj się, trzymaj się!" - krzyczy. Uciska klatkę piersiową kierowcy, licząc: "Raz, dwa trzy..." - aż do 20. Potem zaczyna kolejną rundę 20 ucisków. I raz jeszcze. Nagle słychać: "Dobrze, dobrze. Zostań ze mną. Uff, oddycha. Znów oddycha". Udało się. Policjant nie przerywa jednak akcji ratunkowej. Po 12 minutach dociera pogotowie. Kierowca jest uratowany. Trafia do szpitala, gdzie dochodzi do pełni zdrowia. Okazuje się, że ma (o czym wcześniej nie wiedział) zaburzenie rytmu serca - migotanie przedsionków.
Niedługo później obaj panowie "spotkali się" podczas wideorozmowy na antenie Fox News. - Nie wiem, jak można dostatecznie podziękować za uratowanie życia. Dzięki. Dziękuję za wszystko, co pan zrobił - powiedział z prostotą kierowca. - Nie ma za co, proszę pana. To mój obowiązek - odparł natychmiast policjant.
Film z zarejestrowanym dźwiękiem z akcji obejrzało na Facebooku prawie 11 mln ludzi. Devers powiedział w Fox News, że był zaskoczony wyrazami sympatii wobec jego osoby i całej stanowej policji. Dopytywany, czy nie bał się pomyłki podczas akcji ratunkowej, odparł: - Przechodzimy taki trening, że w takich momentach działamy jak na autopilocie. Wiedziałem, co miałem zrobić.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!