Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasKiedyś parawany chroniły przed wiatrem - a ten nad Bałtykiem potrafił dać się we znaki plażowiczom! Kto nie miał parawanu na wyposażeniu, cierpiał okrutnie; zasłonkę trzeba było też obowiązkowo wzmocnić wałem z piasku, by nie odleciała w siną dal. I koniecznie pamiętać o przestawianiu jej wraz ze zmianą kierunku podmuchów.
Teraz sytuacja wygląda zgoła inaczej: parawan ma dawać ochronę głównie przed innymi plażowiczami. No bo jak to tak, nie mieć kawałka piasku tylko dla siebie? Dzielić plażę z innymi, obcymi osobami? Niektórzy idą o krok dalej i ogradzają nawet fragmenty morza - zapewne dlatego, by nie zabrakło dla nich miejsca do kąpieli:
Schemat działania plażowych gniazdowników jest podobny: plażę trzeba sobie zarezerwować jak najwcześniej, więc najbardziej wytrwałe osobniki pojawiają się nad wodą już o 7. Ale jeżeli ktoś myśli, że robią to, by się opalać, jest w błędzie. Turyści przychodzą, budują twierdzę i odchodzą; na miejsce wrócą dopiero później, po śniadaniu i sjeście. Pewni, że "ich" teren będzie czekać.
Paweł Dunal, 10.08.2015, dzięki uprzejmości Galerii m²
Paweł Dunal, 10.08.2015, dzięki uprzejmości Galerii m2
A jak sytuacja wygląda od strony prawnej? - Parawan nie służy po to, żeby rezerwować sobie miejsce na plaży ani pozbawiać innych osób wypoczynku przez wydzielanie sobie prywatnej strefy. W miejscach publicznych nie ma takich stref - tłumaczył w rozmowie z TVN 24 mec. Piotr Kaszewiak.
Prawnik przekonuje też, że zasada "kto pierwszy, ten lepszy" obowiązuje tylko w odniesieniu do nas samych, a nie rzeczy, które ze sobą mamy. To oznacza, że parawaning jest w gruncie rzeczy łamaniem przepisów.
Powyższej zasady nie trzeba tłumaczyć obcokrajowcom - konia z rzędem temu, kto widział parawanową fortecę w Grecji czy Hiszpanii. To prawda, za granicą królują leżaki (nierzadko wypożyczane za bajońskie sumy) bądź małe namioty (charakterystyczne dla Niemców), jednak nikomu nie przychodzi do głowy, by zostawiać je bez opieki na wiele godzin i w ten sposób rezerwować kawałek piasku.
- Grodzenie jest fenomenem polskiej kultury - zgadza się socjolog dr Marek Szopski. - Chyba wynika on z faktu, że mamy niezdefiniowaną przestrzeń publiczną; ona należy do tego, kto ją zawłaszczy - dodaje w rozmowie z portalem Gazeta.pl.
Szopski wyjaśnia, że takie postępowanie może wynikać m.in. z niskiego zaufania społecznego, które także charakteryzuje Polaków na tle innych nacji. - Jesteśmy przekonani o istnieniu zagrożenia z zewnątrz. Każdy obcy jest potencjalnym intruzem, który w naszym mniemaniu może wykorzystać sytuację - mówi.
Morze parawanów nad - nomen omen - Morzem Bałtyckim to stosunkowo nowe zjawisko. Mimo to zdążyło już zyskać wdzięczną nazwę: to właśnie parawaning. Tytuł mistrza świata w tej nowej, letniej dyscyplinie wygraliśmy w cuglach... Aż do następnego sezonu. Bo strach pomyśleć, jaki trend zdominuje polskie plaże za rok.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!