Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas We wniosku do prokuratury, który Karczewski przekazał dziennikarzom na poniedziałkowym briefingu wskazano, że wyjazdowe posiedzenie rządu zorganizowane 28 lipca we Wrocławiu "w trakcie kampanii wyborczej do Sejmu i Senatu" stanowiło "serię spotkań z wyborcami o charakterze agitacyjnym z wykorzystaniem środków Skarbu Państwa będących w dyspozycji Rady Ministrów, w szczególności wydatkowanych na transport osób i sprzętu (meble)".
Do tej pory odbyły się wyjazdowe posiedzenia rządu premier Kopacz w Katowicach, Łodzi i Wrocławiu; we wtorek posiedzenie Rady Ministrów zostanie zorganizowane w Krakowie.
Według PiS agitacją wyborczą była także podróż premier na trasie z Warszawy do Małopolski w ramach trwającej od czerwca akcji wizerunkowej premier Kopacz pt. "Kolej na Ewę".
PiS zarzucił także PO rozpowszechnianie billboardów z wizerunkiem premier Kopacz opatrzonych napisem "Słucham, rozumiem, pomagam" i logotypem Platformy. W ten sposób - jak podkreślono w piśmie - udzielono komitetowi wyborczemu PO "korzyści majątkowych o charakterze niepieniężnym" polegających na rozpowszechnianiu plakatów i ulotek wyborczych ze środków z innego źródła niż fundusz wyborczy partii politycznej tworzącej komitet wyborczy.
W wydanym stanowisku Państwowa Komisja Wyborcza podkreśliła, że "jeżeli wyborca lub komitet wyborczy zauważą karalne nieprawidłowości w prowadzeniu kampanii, mogą zgłosić to organom ścigania, a o zasadności zarzutów zdecydują te organy i ewentualnie sąd". "Ocena prowadzonej kampanii wyborczej nie należy do zadań Państwowej Komisji Wyborczej" - dodaje Komisja.
PKW wydaje wyjaśnienia czy stanowiska dotyczące zasad prowadzenia i finansowania kampanii, ale nie wydaje sądów co do konkretnych zachowań komitetów wyborczych. Komisja sprawuje także nadzór w zakresie gospodarki finansowej, ocenia zgłoszone (do 3 miesięcy po wyborach) sprawozdania finansowe komitetów wyborczych.
Z kolei Platforma w zeszłym tygodniu zarzuciła PiS, że spot z kandydatką tej partii na premiera Beatą Szydło narusza przepisy o finansowaniu kampanii wyborczej; zapowiedziała też złożenie wniosku do prokuratury. Według PO spot został opisany jako element kampanii przed referendum, tymczasem nie ma żadnego związku z kampanią referendalną, tylko parlamentarną. Na spocie PiS kandydatka tej partii na premiera mówi, że Polacy mają prawo decydować o swoim państwie, o swojej pracy, o przyszłości swoich dzieci. Dodaje, że zwróciła się do prezydenta o dopisanie pytań do wrześniowego referendum.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!