Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasPodczas posiedzenia Senatu odbyła się dyskusja na temat przyjętej przez Sejm ustawy o uzgodnieniu płci. Ustawa odnosi się do osób, których tożsamość płciowa różni się od ich płci wpisanej do aktu urodzenia. Dotyczy wyłącznie procedur prawnych, nie dotyka kwestii medycznych, a jej głównym celem jest ich uproszczenie i zlikwidowanie obowiązującego obecnie w tego typu sprawach trybu procesowego, z powództwa przeciwko własnym rodzicom.
Senatorowie zadawali pytania. Zdzisław Pupa z PiS chciał m.in. wiedzieć, czy transseksualizm można leczyć farmakologicznie , najpierw wspominając czasy, kiedy homoseksualizm był umieszczony na liście chorób. - Czy nie leczy się tego typu przypadków w sposób farmakologiczny, jak na przykład leczy się depresję; czy nie można wyleczyć osoby z takiego widzimisię zmiany płci ? - pytał.
Bardzo aktywny podczas posiedzenia senator PiS Jan Maria Jackowski zaproponował np. wprowadzenie konieczności uzyskania trzeciej opinii biegłego psychiatry, aby stwierdzić, czy osoba, która chce zmienić płeć, nie jest chora psychicznie . Senator Jackowski obawiał się bowiem, że "schizofrenik będzie chciał uzgodnienia płci". Sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Jerzy Kozdroń cierpliwie tłumaczył, że większość seksuologów w Polsce to psychiatrzy.
Senator Jan Rulewski z PO zadał szereg pytań dotyczących ustawy, nazywając transseksualizm "wyrażaniem poglądu" czy też odczuciem, ale najbardziej "ambitną" wypowiedź zostawił na koniec. - Jak by pan skomentował te wypowiedzi, że płciowość rodzi się wyłącznie w mózgu, jest określana w tej ustawie pojęciem, które nie jest znane w Europie - tożsamość płciowa, czyli takie odczucie, praktyka jakaś? Czy istnieje taki przyrząd do badania płciowości, jak termometr do badania temperatury , w mózgu oczywiście? - pytał Jerzego Kozdronia.
- Niestety, nie mamy na dzień dzisiejszy doskonałego termometru - odpowiadał Igor Radziewicz-Winnicki, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia. - Dlatego wymagana jest długotrwała obserwacja - podkreślił.
Senator Jan Maria Jackowski koniecznie chciał też dowiedzieć się, ilu jest w Polsce specjalistów biegłych, którzy byliby w stanie stwierdzić transseksualność i wydać o niej oświadczenie. Następnie zasugerował, że powinni oni być ujęci w katalogu. Do tego powinien istnieć rejestr orzeczeń, tak aby wiadomo było, czy osoby starające się w sądzie o uzgodnienie płci nie otrzymały wcześniej kilku oświadczeń negatywnych. Sugerował też, że lekarze mogliby za pieniądze wydawać przychylne oświadczenia osobom, które chcą zmienić płeć z nieuczciwych powodów.
Winnicki odpowiadał na pytania razem z ministrem Kozdroniem. Tłumacząc zawiłości procedury uzgadniania płci z punktu widzenia medycyny, wspomniał o tym, że stosowana od lat 40 definicja zdrowia nie polega tylko na braku choroby, ale na "stanie pełnego dobrego samopoczucia". Senator Jan Maria Jackowski stwierdził, że w takim razie minister jest zwolennikiem eutanazji, "czyli jeśli ktoś czuje się, że chce mu się umrzeć". Jeśli jest przeciwny eutanazji, to musi też być przeciwny takiej definicji zdrowia i choroby.
Senator PiS Michał Seweryński wspomniał z kolei o ideologii gender. - Mamy tu do czynienia z nowym przejawem dążenia do zmiany antropologii człowieka przez ideologię gender lansującą płeć społeczną zdeterminowaną psychicznie - mówił w swoim wystąpieniu. - Relatywizacja płci prowadzi do podważenia małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny.
- Forsowanie ustawy ratyfikacyjnej o konwencji genderowej, które mieliśmy niedawno, ustawy o in vitro, a teraz o ustalaniu płci jest przejawem tzw. biopolityki - mówił w swoim wystąpieniu Jan Maria Jackowski. - Biopolityka to nowa postać globalnej władzy nad człowiekiem i życiem ludzkim . Wykorzystuje najnowsze zdobycze inżynierii genetycznej, socjotechniki, statystyki, informatyki, nauk medycznych, ekonomii, prawa, filozofii analitycznej. Aby mogła być skuteczna, zwalczane są odniesienia obiektywnie istniejących praw i proponowane są relatywne normy moralne i standardy - tłumaczył senator.
Jackowski w swoim wystąpieniu poszedł jednak dużo dalej. Przypomniał - jako kolejny - wspomnianą przez Radziewicza-Winnickiego definicję zdrowia. - Jeśli ktoś potrzebuje do swojego dobrostanu i samorealizacji stosunków seksualnych z czteroletnim dzieckiem, to rodzi się pytanie: czy w takim razie nie powinniśmy ustawowo dopuścić pedofilii i różnych innych ustaw? - zastanawiał się w Senacie. - Taka jest logika tego działania - stwierdził.
Senator PiS Czesław Ryszka ocenił, że rozwiązania, jakie wprowadza ustawa, są "kompromitacją szacunku dla państwa prawa", bo wprowadzają "element teatralizacji życia" . Przekonywał, że mężczyzna, któremu "przyszło do głowy, że jest kobietą", będzie przebierał się za kobietę i "grał ją jak aktor".
- Nie tylko osoby cierpiące na zaburzenia tożsamości płciowej, ale będzie to mógł zrobić każdy - powtarzał później. - Będzie można zagrać rolę aktorską kobiety czy mężczyzny. Uczynić to będzie mógł każdy, kto przez dwa lata źle poczuje się jako kobieta albo mężczyzna - stwierdził.
Senator Pinior w odpowiedzi podkreślił, że senator Ryszka myli pojęcie transwestytyzmu z pojęciem transseksualizmu, którego dotyczy ustawa.
Senator Rulewski wśród pytań do ministra Kozdronia wymienił też prawa dziecka i zapytał, czy w postępowaniu będzie mogła uczestniczyć osoba reprezentująca nieletnie dzieci, czyli kurator.
Minister odpowiedział, że oprócz praw dziecka mamy też wolności obywatelskie. Następnie wspomniał o Ewie Hołuszko, transseksualnej kobiecie odznaczonej Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski przez Lecha Kaczyńskiego. - Ja panu senatorowi Rulewskiemu chcę powiedzieć jedną rzecz. Panie senatorze, pan dobrze wie, że był członek tutaj, w zarządzie regionu Mazowsze, wybitny działacz podziemnej "Solidarności", odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, po zmianie płci - powiedział. - Czy ktoś dzisiaj by mu powiedział: na zmianę przez ciebie płci to muszą wyrazić zgodę inni i członkowie twojej rodziny? Nikt się na to nie odważył. I pan prezydent Lech Kaczyński odznaczył go najwyższym odznaczeniem - uznając w nim podmiotowość, mimo że zmienił płeć - podkreślił.
Głosem rozsądku w kuriozalnej debacie był m.in. senator PO Józef Pinior. Swoje wystąpienie w Senacie rozpoczął od podziękowań dla obecnej na sali posłanki Anny Grodzkiej, która forsuje projekt ustawy, ale nie została dopuszczona do głosu podczas posiedzenia.
- Chcę wystąpić w obronie osób transpłciowych - powiedział Pinior. Kuriozalne wypowiedzi senatorów nazwał "dziwacznym fundamentalizmem". - Stoimy przed pytaniem, czy Senat ma być muzeum historii, czy ma być izbą wyższą polskiego parlamentu. Te rzeczy, które słyszę, są kreacją świata, którego nie ma - mówił, zwracając się do poszczególnych senatorów. - Mamy do czynienia z konkretnym problemem osób, które stoją w dramatycznej sytuacji rozdźwięku pomiędzy płcią traktowaną fizjologicznie i płcią traktowaną psychicznie. Naprawdę jest takie trudne do zrozumienia, że człowiek to ciało i dusza? Kto jak kto, ale osoba przynależąca do Kościoła Powszechnego powinna to rozumieć. Ta ustawa ma pomóc konkretnym osobom przed upokarzającą procedurą prawną. Ta ustawa nie tworzy żadnej nowej sytuacji prawnej - dziwił się senator.
Józef Pinior stanął też w obronie lekarzy, których część senatorów odsądzała od czci i wiary, sugerując, że wydają rozmaite zaświadczenia bezmyślnie lub w wyniku wręczenia łapówek.
- Polski parlament powinien zrobić wszystko, żeby Polska nie była krajem upokorzenia, żeby była krajem rządów prawa, żeby ludzie bez względu na swoją tożsamość płciową mogli być dumni z tego, że są obywatelami tego kraju - mówił Pinior.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!