Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas40-osobowy zespół lekarzy ze szpitala dziecięcego w Filadelfii operował chłopca przez 11 godzin. Specjalnymi śrubami zespolono stare kości z nowymi, a następnie połączono tętnice, żyły, mięśnie, ścięgna i nerwy.
Kilka dni po zabiegu w szpitalu odbyła się konferencja prasowa, na której chłopiec pokazał, że może już lekko zacisnąć dłonie. Zion powiedział, że gdy obudził się z nowymi dłońmi, czuł się "trochę dziwnie, ale dobrze". Dr L. Scott Levin, który kierował zespołem lekarzy, dodał, że chłopiec obudził się uśmiechnięty. - Nie pojawił się ani jeden grymas, skarga czy łza - mówił.
Problemy zdrowotne Ziona rozpoczęły się we wczesnym dzieciństwie, gdy chłopiec zachorował na sepsę, a ta doprowadziła do zespołu niewydolności wielonarządowej organizmu chłopca. Lekarze musieli przeprowadzić amputację dłoni i stóp. To nie był koniec jego problemów, bowiem gdy miał cztery lata, przeszedł przeszczep nerki, której dawcą była jego mama.
Chłopiec od tego czasu korzystał z protez nóg, które pozwalały mu na chodzenie i bieganie. Zion potrafił też już jeść, pisać i grać za pomocą przedramion. Dzięki przeszczepowi będzie mógł spełnić swoje marzenia, wśród których wymienił rzucanie piłką i zabawę na drabinkach.
Podczas konferencji prasowej poinformowano też, że ryzyko związane z operacją nie jest większe niż podczas transplantacji nerki. Chłopiec musi teraz przyjmować leki, które stłumią reakcję układu odpornościowego na obce ciało, aby organizm nie odrzucił przeszczepu. Lekarze poinformowali, że dobra reakcja na leki po przeszczepie nerki pozwala, by być dobrej myśli.
W Stanach Zjednoczonych kilka dorosłych osób przeszło podobną operację, jednak Zion jest najmłodszym pacjentem. Rodzina chłopca nie poniesie kosztów związanych z operacją, poza tym, co zostało objęte ubezpieczeniem medycznym. Rodzina dawcy dłoni zdecydowała się pozostać anonimowa.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!