Kiedy Shaunna Broadway w piątek przyszła odebrać swoich dwóch synów z przedszkola w Vinicie w Oklahomie, zdębiała. Chłopcy, 5- i 7-latek, byli cali czerwoni od poparzeń słonecznych. Starszy z nich płakał z bólu i, co gorsza, ze strony personelu co rusz słyszał docinki, że nie powinien się mazgaić.
Okazało się, że przedszkolaki odwiedziły pobliski park wodny, mimo że tego dnia temperatura była tak wysoka, że lokalne media odradzały wychodzenie z domu. Na domiar złego opiekunowie nie zabrali ze sobą kremu przeciwsłonecznego. Kazali więc dzieciom nie zdejmować ubrań, ale synowie Broadway się do tego polecenia nie zastosowali.
Po odebraniu dzieci matka zadzwoniła do szpitala, ale tam powiedziano jej, że przed pojawieniem się bąbli lekarze nie są w stanie pomóc dzieciom. W aptece Broadway dostała jedynie maść. Dzieci spędziły więc noc z bolesnymi poparzeniami. A potem było tylko gorzej.
W sobotę rano na ciałach chłopców pojawiły się bąble, niektóre pokaźnych rozmiarów, powodujące ogromny ból. Matka zabrała dzieci do szpitala. Lekarze opatrzyli rany chłopców i podali im środki przeciwbólowe. - Mimo to moi synowie płakali cały dzień. Starszy powiedział, że boli go klatka piersiowa i ma problemy z oddychaniem - relacjonowała Broadway amerykańskim mediom.
W niedzielę sytuacja jeszcze się pogorszyła. Broadway zawiozła synów do szpitala w 400-tysięcznej Tulsie. Obrzęk pleców starszego chłopca był tak duży, że musieli interweniować lekarze. Tego samego dnia obaj synowie kobiety zostali przetransportowani do specjalistycznego szpitala dziecięcego w Galveston w Teksasie.
Poparzenia chłopców zobaczysz tutaj i tutaj [UWAGA, DRASTYCZNE ZDJĘCIA]
Okazało się, że chłopcy mają poparzenia drugiego, a starszy miejscami i trzeciego stopnia. Ponieważ jest rudy, jego skóra była bardziej podatna na uszkodzenia. Dzieci zostaną w szpitalu do czasu, aż ich stan nie poprawi się na tyle, by mogły wrócić do domu.