Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas"W poniedziałek będę miał dla Was ważne oświadczenie w związku z tym zdjęciem" - zapowiedział Migalski na Twitterze.
Po publikacji zdjęcia pojawiło się wiele teorii na temat zapowiadanego "oświadczenia".
Nie chodzi jednak o powrót do polityki, a współpracę z "Do Rzeczy", dla którego będzie przeprowadzał wywiady m.in. z politykami. Na pierwszy ogień poszedł właśnie Leszek Miller.
Przewodniczący Sojuszu opisuje w wywiadzie swoje podobieństwo do Jarosława Kaczyńskiego, po tym jak zostaje przez Migalskiego nazwany "Kaczyńskim lewicy". "Jeśli chodzi o umiejętność podnoszenia się po porażkach, o upór, o trwanie przy swoim i walczenie o pozycję, to tak - jestem podobny do Kaczyńskiego i nie mam z tym problemu".
Miller rozpadu "świetnej drużyny" SLD dopatruje się w aferze Rywina i ocenia, że prezydent Aleksander Kwaśniewski odegrał wówczas rolę "cokolwiek dwuznaczną". "Przypuszcza, że w moim obozie powstał wówczas plan, żeby utrzymać władzę, ale bez Millera, a w PO i w PiS, by uderzyć w Millera" - opowiada. Szef SLD uważa również, że zlekceważył wtedy wagę tego wydarzenia i nie docenił "niszczącej siły tej sprawy".
O "szorstkiej przyjaźni" Millera z Kwaśniewskim czytamy też dalej. Do swoich sukcesów, jako szef rządu, Miller zalicza podpisanie traktatu akcesyjnego do Unii Europejskiej, który podpisywał u podnóża Akropolu wraz z Włodzimierzem Cimoszewiczem. Nie chciałby być natomiast kojarzony z walką z prezydentem, o to, kto wciągnie polską flagę na unijny maszt.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!